*perspektywa Loli*
Kilka ostatnich dni minęło szybko, głównie na kłótniach z Francise i rozmawianiu z Zaynem, Harrym, Lou i Niallem choć z Horanem najmniej. Nadal nie może się do mnie przekonać, tylko nie wiem czy to ze względu na jego brązowowłosą przyjaciółkę czy po prostu mnie nie lubi.
Idąc po schodach zauważyłam Davida, Troya i Rebbecke która tańczyła, jeżeli tak to można nazwać. Blondynka raczej wygłupiała się przed swoimi kolegami, gdyż jak wszyscy wiedzą ona nie umie tańczyć. Rebbecka jest pewną siebie, pyskatą blondynką o zielonych oczach, nie jest za wysoka, ma jedynie 170 wzrostu. Jej charakter jest dziwny, ponieważ raz jest miła i ma dobry humor a za drugim razem lepiej do niej nie podchodzić zupełnie jak u Fran. Przysiadłam się do chłopaków i razem z nimi kibicowałam Becce. Po chwili dziewczyna przewróciła się o własne nogi a Troy od razu zerwał się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
- Nic ci nie jest?- w jego głosie słychać było troskę i szczerość. Ja z brunetem jedynie się im przyglądaliśmy. Po chwili usłyszeliśmy hichot dziewczyny po czym również zaczęliśmy się śmiać. Przyjrzałam się Troyowi który teraz leżał koło dziewczyny. Ma prawie 180 wzrostu, ciemno kasztanowe włosy oraz brązowe oczy. Jest raczej miłym chłopcem, którego od dzieciństwa uczono, że kradzież to nic złego. Po chwili bezczynnego leżenia, chłopak wstał, pomógł swojej znajomej i oznajmił
- Lepiej pójdę z nią do pielęgniarki. Jeszcze coś sobie zrobiła.- promiennie uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła to i delikatnie walnęła go w ramię. Nie wiadomo dlaczego ale chłopak wziął ją na ręce i pomaszerował z nią na 2 piętro do pielęgniarki. Gdy przestaliśmy ich widzieć, David wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i podał mi ją. Rozejrzałam się po korytarzu, w poszukiwaniu jakiegokolwiek opiekuna. Gdy chłopak to zobaczył roześmiał się ironicznie i powiedział
- Bierz, nikogo nie ma.- po czym prawieże wypchnął mi paczkę do ręki. Kiwnęłam głową w formie
Kilka ostatnich dni minęło szybko, głównie na kłótniach z Francise i rozmawianiu z Zaynem, Harrym, Lou i Niallem choć z Horanem najmniej. Nadal nie może się do mnie przekonać, tylko nie wiem czy to ze względu na jego brązowowłosą przyjaciółkę czy po prostu mnie nie lubi.
Idąc po schodach zauważyłam Davida, Troya i Rebbecke która tańczyła, jeżeli tak to można nazwać. Blondynka raczej wygłupiała się przed swoimi kolegami, gdyż jak wszyscy wiedzą ona nie umie tańczyć. Rebbecka jest pewną siebie, pyskatą blondynką o zielonych oczach, nie jest za wysoka, ma jedynie 170 wzrostu. Jej charakter jest dziwny, ponieważ raz jest miła i ma dobry humor a za drugim razem lepiej do niej nie podchodzić zupełnie jak u Fran. Przysiadłam się do chłopaków i razem z nimi kibicowałam Becce. Po chwili dziewczyna przewróciła się o własne nogi a Troy od razu zerwał się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
- Nic ci nie jest?- w jego głosie słychać było troskę i szczerość. Ja z brunetem jedynie się im przyglądaliśmy. Po chwili usłyszeliśmy hichot dziewczyny po czym również zaczęliśmy się śmiać. Przyjrzałam się Troyowi który teraz leżał koło dziewczyny. Ma prawie 180 wzrostu, ciemno kasztanowe włosy oraz brązowe oczy. Jest raczej miłym chłopcem, którego od dzieciństwa uczono, że kradzież to nic złego. Po chwili bezczynnego leżenia, chłopak wstał, pomógł swojej znajomej i oznajmił
- Lepiej pójdę z nią do pielęgniarki. Jeszcze coś sobie zrobiła.- promiennie uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła to i delikatnie walnęła go w ramię. Nie wiadomo dlaczego ale chłopak wziął ją na ręce i pomaszerował z nią na 2 piętro do pielęgniarki. Gdy przestaliśmy ich widzieć, David wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i podał mi ją. Rozejrzałam się po korytarzu, w poszukiwaniu jakiegokolwiek opiekuna. Gdy chłopak to zobaczył roześmiał się ironicznie i powiedział
- Bierz, nikogo nie ma.- po czym prawieże wypchnął mi paczkę do ręki. Kiwnęłam głową w formie
"dziekuję" a po chwili chłopak podpalił mi go. Zaciągnęłam się dymem pierwszy raz od wielu dni, więc moje ciało przeszył delikatny i miły dreszczyk. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki chłopak nie zadał mi pytania
- A co tam u Fran? - popatrzyłam się na niego współczująco. On nadal myśli że ma jakieś szanse.
- Słuchaj, odpuść sobie Francise i skoncentruj się na kimś innym.
- Masz rację.- na jego twarzy zagościł piękny uśmiech odsłaniający jego białe, równe zęby i dwa dołeczki. Na ten widok aż sama się uśmiechnęłam i ponownie zaciągnęłam się papierosem. To samo uczynił chłopak. Widać było że nad czymś myśli, jednak nic nie mówiłam. Kto wie czy to się kiedyś powtórzy.
Po kilku minutach ciszy usłyszeliśmy głos jednego z opiekunów
- Ale żeby tak na schodach? Mogliście bardziej dyskretne miejsce sobie znaleźć.- to był Louis, jedyny z dwójki opiekunów którzy nie wściekają się na nas za palenie. Jak to oni mówią "Każdy ma prawo, w końcu ja też paliłem w waszym wieku" dosłownie oboje mówią to samo i zawsze się z siebie śmieją z tego powodu.
- No można było... - zaczął David a ja z Lou zaczęliśmy się śmiać. Tomlinson ma w dupie w jakim miejscu palimy, bo gdy nas przyłapie ktoś inny niż on i Luke to mamy problemy. Wtedy ta dwójka opiekunów musi sie mocno opanowywać żeby nie upaść na ziemię ze śmiechu.
Chłopak jedynie pokręcił głową, wziął ode mnie zużyty papieros i poszedł wyrzucić dowody naszej "zbrodni". Louis w tym czasie usiadł koło mnie na schodach i spytał ze zniewalającym uśmiechem na twarzy
- Myślałem, że nie palisz.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- Masz rację. Może to zmienimy? - w jego niebieskich oczach pojawiły się dwie małe iskierki. Promiennie się do niego uśmiechnęłam i odpowiedziałam mu
- Chętnie.
***
- Na serio to zrobiłaś?
- A co tam u Fran? - popatrzyłam się na niego współczująco. On nadal myśli że ma jakieś szanse.
- Słuchaj, odpuść sobie Francise i skoncentruj się na kimś innym.
- Masz rację.- na jego twarzy zagościł piękny uśmiech odsłaniający jego białe, równe zęby i dwa dołeczki. Na ten widok aż sama się uśmiechnęłam i ponownie zaciągnęłam się papierosem. To samo uczynił chłopak. Widać było że nad czymś myśli, jednak nic nie mówiłam. Kto wie czy to się kiedyś powtórzy.
Po kilku minutach ciszy usłyszeliśmy głos jednego z opiekunów
- Ale żeby tak na schodach? Mogliście bardziej dyskretne miejsce sobie znaleźć.- to był Louis, jedyny z dwójki opiekunów którzy nie wściekają się na nas za palenie. Jak to oni mówią "Każdy ma prawo, w końcu ja też paliłem w waszym wieku" dosłownie oboje mówią to samo i zawsze się z siebie śmieją z tego powodu.
- No można było... - zaczął David a ja z Lou zaczęliśmy się śmiać. Tomlinson ma w dupie w jakim miejscu palimy, bo gdy nas przyłapie ktoś inny niż on i Luke to mamy problemy. Wtedy ta dwójka opiekunów musi sie mocno opanowywać żeby nie upaść na ziemię ze śmiechu.
Chłopak jedynie pokręcił głową, wziął ode mnie zużyty papieros i poszedł wyrzucić dowody naszej "zbrodni". Louis w tym czasie usiadł koło mnie na schodach i spytał ze zniewalającym uśmiechem na twarzy
- Myślałem, że nie palisz.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- Masz rację. Może to zmienimy? - w jego niebieskich oczach pojawiły się dwie małe iskierki. Promiennie się do niego uśmiechnęłam i odpowiedziałam mu
- Chętnie.
***
- Na serio to zrobiłaś?
- No tak...- przyjemny, wiosenny wiatr który rozwiewał moje włosy, pochmurne niebo i wysoka temperatura nie stety wskazywały na zbliżającom się burze. Właśnie skończyłam opowiadać Louisowi o śmiesznej historii z dzieciństwa, więc chłopak nie może przestać się śmiać i powoli brakuje mu już powietrza.
- Oj weź przestań to było nie specjalnie. Poza tym miałeś gorzej z tego co słyszałam - chłopak od razu się opanował i nie wiadomo dlaczego wygładził swoją śnieżnobiałą koszulkę.
- No wiem. - przyznał mi niezbyt głośno rację.
- Co powiedziałeś?- zaczęłam się z nim droczyć a brunet zaczął mnie łaskotać jak małe dziecko. Po chwili wywaliliśmy się na ziemie cały czas się śmiejąc. Szczęście chciało że wylądowałam na nim a nie on na mnie. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie jednak przerwał nam głos Harryego
- No no... czyżby ktoś łamał przepisy oraz zdradzał dziewczynę? Nie martw się Lola, ja jestem wolny.- po jego słowach głęboko spojrzałam w oczy Louisa... Czy on na prawdę ma dziewczynę i chciał mnie przy tym pocałować. Czemu on to robi.. Od razu wstałam z chłopaka, on zaczął szeptać coś co mu na pewno nie pomoże
- Lola.. wybacz.. to nie tak... na prawdę.- on od razu wstał za mną, jednak ja nie chciałam nikogo widzieć. Słyszałam za sobą jeszcze krzyki Harryego, żebym zaczekała lub stanęła i Louisa na Harrego których już nie zrozumiałam, gdyż byłam zbyt daleko od nich. Wbiegając do budynku wpadłam na Chelsea - jedną z wielu opiekunów tutaj. Blondynka z troską w oczach przyglądała mi się a po chwili spytała
- Co się stało?- wymusiłam się na uśmiech, bo jak bym jej powiedziała Lou stracił by pracę a tego nie chcę.
- Nic się nie stało.. Po prostu Fran jest nie do zniesienia.- po części skłamałam jednak to prawda. Jest wkurzająca a ja nic nie mogę na to poradzić. Muszę jakoś przeżyć te dwa lata.
- Ona już taka jest. Przeżyjesz, miejmy nadzieje -
ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie niż do mnie po czym zabrała ręce z moich ramion i poszła w swoim kierunku. Ja od razu rzuciłam się w stronę pokoju, gdyż usłyszałam kroki charakterystyczne dla Harryego. Kiedy wpadłam do pokoju zastałam Niall'a czytającego książkę i dwójkę przyjaciół którzy się całowali. Tak tego to ja jeszcze nie zrozumiem, czemu oni nie są parą ale to ich sprawa co robią ze swoim życiem.
- A ty co? Przed gwałtem uciekłaś? - zapytała z kpiną w głosie Francise przytulając się do Zayn'a.
- Raczej przed twoją gębą ale coś mi nie wyszło.-odparłam i rzuciłam się na swoje łóżko, gdzie urzędował Niall.
- Bardzo śmieszne, Ha ha ha - jedynie tak skomentowała moje słowa Francise i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. No cóż zostałam sama, gdyż Niall kompletnie nie chce ze mną rozmawiać. Nagle do pokoju wparował Harry razem z Louisem a blondyna nie wytrzymała krzyknęła "Kurwa, nauczcie się pukać" po czym wzięła Malika za rękę i wyszli z pokoju. Niall widząc zachowanie dwójki brunetów, ciężko westchnął, zamknął książkę, wstał i powiedział
- Widzę, że macie dużo do obgadania. Powodzenia Lola- i tyle go widzieliśmy. No pięknie, jednak mnie lubi ale woli zostawić mnie na pastwę losu...
---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie za specjalnie udany jednak jest :) Myślę iż jest całkiem całkiem i przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam jak no i musiałam go napisać :P
Przypominam że możecie zadawać pytania bohaterom :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :) xoxo
- Oj weź przestań to było nie specjalnie. Poza tym miałeś gorzej z tego co słyszałam - chłopak od razu się opanował i nie wiadomo dlaczego wygładził swoją śnieżnobiałą koszulkę.
- No wiem. - przyznał mi niezbyt głośno rację.
- Co powiedziałeś?- zaczęłam się z nim droczyć a brunet zaczął mnie łaskotać jak małe dziecko. Po chwili wywaliliśmy się na ziemie cały czas się śmiejąc. Szczęście chciało że wylądowałam na nim a nie on na mnie. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie jednak przerwał nam głos Harryego
- No no... czyżby ktoś łamał przepisy oraz zdradzał dziewczynę? Nie martw się Lola, ja jestem wolny.- po jego słowach głęboko spojrzałam w oczy Louisa... Czy on na prawdę ma dziewczynę i chciał mnie przy tym pocałować. Czemu on to robi.. Od razu wstałam z chłopaka, on zaczął szeptać coś co mu na pewno nie pomoże
- Lola.. wybacz.. to nie tak... na prawdę.- on od razu wstał za mną, jednak ja nie chciałam nikogo widzieć. Słyszałam za sobą jeszcze krzyki Harryego, żebym zaczekała lub stanęła i Louisa na Harrego których już nie zrozumiałam, gdyż byłam zbyt daleko od nich. Wbiegając do budynku wpadłam na Chelsea - jedną z wielu opiekunów tutaj. Blondynka z troską w oczach przyglądała mi się a po chwili spytała
- Co się stało?- wymusiłam się na uśmiech, bo jak bym jej powiedziała Lou stracił by pracę a tego nie chcę.
- Nic się nie stało.. Po prostu Fran jest nie do zniesienia.- po części skłamałam jednak to prawda. Jest wkurzająca a ja nic nie mogę na to poradzić. Muszę jakoś przeżyć te dwa lata.
- Ona już taka jest. Przeżyjesz, miejmy nadzieje -
ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie niż do mnie po czym zabrała ręce z moich ramion i poszła w swoim kierunku. Ja od razu rzuciłam się w stronę pokoju, gdyż usłyszałam kroki charakterystyczne dla Harryego. Kiedy wpadłam do pokoju zastałam Niall'a czytającego książkę i dwójkę przyjaciół którzy się całowali. Tak tego to ja jeszcze nie zrozumiem, czemu oni nie są parą ale to ich sprawa co robią ze swoim życiem.
- A ty co? Przed gwałtem uciekłaś? - zapytała z kpiną w głosie Francise przytulając się do Zayn'a.
- Raczej przed twoją gębą ale coś mi nie wyszło.-odparłam i rzuciłam się na swoje łóżko, gdzie urzędował Niall.
- Bardzo śmieszne, Ha ha ha - jedynie tak skomentowała moje słowa Francise i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. No cóż zostałam sama, gdyż Niall kompletnie nie chce ze mną rozmawiać. Nagle do pokoju wparował Harry razem z Louisem a blondyna nie wytrzymała krzyknęła "Kurwa, nauczcie się pukać" po czym wzięła Malika za rękę i wyszli z pokoju. Niall widząc zachowanie dwójki brunetów, ciężko westchnął, zamknął książkę, wstał i powiedział
- Widzę, że macie dużo do obgadania. Powodzenia Lola- i tyle go widzieliśmy. No pięknie, jednak mnie lubi ale woli zostawić mnie na pastwę losu...
---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie za specjalnie udany jednak jest :) Myślę iż jest całkiem całkiem i przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam jak no i musiałam go napisać :P
Przypominam że możecie zadawać pytania bohaterom :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :) xoxo
Świetne. ♥
OdpowiedzUsuńCiekawe jak Lou się wytłumaczy. :D
Czytałam wszystkie rozdziały wieczorem ale jakoś nie zdążyłam skomentować. ;)
+ Dodaję się do obserwatorów bo bardzo mnie zaciekawiłaś. ;P