wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Francise* 
- Fran co ty robisz?- usłyszałam znajomy mi głos jednak nie mogłam go rozpoznać.
- Nie widać?- odpowiedziałam zmieszana. Przecież doskonale widać co robię.
- No widać ale... Czemu głaszczesz krzak? - głos zaczął być bardziej poznawalny.
- Kłamiesz? Czemu kłamiesz? Obrażasz mnie i jego.- odpowiedziałam prawie krzycząc w stronę mojego rozmówcy.
- Kogo obrażam, ciebie i? No nie Fran znowu?
- Ale on jest piękny...- odpowiedziałam i ponownie przeczesałam palcami po jego grzywie. On na spokojnie jadł trawę pozwalając mi na wszystko. - Kocham cię Jhames.- powiedziałam i nagle poczułam jak ktoś podnosi mnie z ziemi.- Zostaw mnie kurwa, Jhames! Zostaw!- szarpałam się i kopałam byle się wydostać i znów nie zostawić Jhamesa samego. Koń nadal leżał na trawię i pożerał ją jedynie spoglądając na mnie co chwilę. W końcu mój porywacz się poddał i zamiast mnie odciągać przytulił mnie i zaczął szeptać mi do ucha.- Wezmę ciebie i wrócę po Jhames'a. Uspokój się, proszę cię Fran i chodź ze mną.
- Dobra.- odpowiedziałam a chłopak wziął mnie na ręce i kazał mi zamknąć oczy oraz udawać że śpię. Zrobiłam o co prosił, gdyż chciałam by Jhames szybko do nas dołączył. Po kilkudziesięciu krokach usłyszałam głos, który również był mi znajomy.
- Zayn co robisz z nią?- przynajmniej dowiedziałam się kto mnie zanosi do pokoju.
- Zasnęła na dworze, więc zanoszę ją do pokoju Chris.- no super, po co on się pyta. Zawsze siedzi u siebie i niczym się nie przejmuję.
- Dobrze, wieczorem jest zebranie.- powiedział i odszedł. Zayn zaczął iść po schodach sądząc po tym, że cholernie trzęsło. W końcu poczułam jak otwiera drzwi i kładzie mnie na łóżku. Głupkowato zaczęłam się śmiać i obracać po łóżku krzycząc
- Jestem naleśnikiem.
- To bądź cichym naleśnikiem.- powiedział do mnie Zayn, siadając obok. Spojrzałam na niego przestając się kręcić. To dziwne ale mam świadomość tego co robię jednak nie chcę przestać. - Kiedy wzięłaś to co wzięłaś?
- Nie wiem. Z 5 godzin temu.
- To nie długo powinno ci przejść. - powiedział z ulgą w głosie. Dotknęłam go po policzku i czule spojrzałam w jego oczy. Przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam w usta. On od razu przejął pałeczkę i tym razem to on zaczął mnie całować. Nie opierałam się i położyłam się na łóżku ciągnąć go za sobą. Chłopak podniecał się z każdym pocałunkiem co było czuć. Już chciał mi zdjąć koszulkę kiedy ktoś zapukał do drzwi i wszedł momentalnie a Zayn oderwał się ode mnie. Ja jedynie krzyknęłam na cały głos
- Nosz kurwa mać, znowu?- popatrzyłam na osobę która nam przeszkodziła. Była to Lola z Niallem, którzy śmiali się w niebo głosy.
- Tak znowu, jak masz problem to nie moja sprawa.- powiedziała brunetka przyglądając się nam. Wstałam z łóżka i podeszłam do niej. Narkotyki nadal miały nade mną małą przewagę, więc złość była jeszcze większa. Miałam ochotę jej przywalić jak nigdy.
- Brałaś.- to było jedyne jej słowo kiedy przy niej stanęłam.
- Ty małpo i się nie podzieliłaś?- usłyszałam głos Nialla który tak jak wszyscy za pewnie tutaj lubią brać. A wciąganie, które jest zakazane cieszy jeszcze bardziej.
- Nie podzieliłam bo nie mogłam was znaleźć. - skłamałam bo co innego mogłam zrobić. Niall tylko pokiwał głową a Lola nadal mi się przyglądała i zaczęła wypytywać mnie.
- Skąd wzięłaś?- patrzyła się na mnie podejrzliwie.
- Nie twoja sprawa. - warknęłam i wyszłam z pokoju. W sumie to nie wiem gdzie szłam ale musiałam coś ze sobą zrobić. W końcu przejrzałam się w lustrze, moje oczy były już normalne a jednorożce przestały obok mnie biegać czyli mogłam pójść do gabinetu Chrisa. Od zawsze tam chodziłam gdy nie miałam co ze sobą zrobić.
Jak to nie w moim stylu, grzecznie zapukałam do drzwi i odczekałam aż mężczyzna powie "proszę" Nie jestem zbyt cierpliwa, więc ucieszyłam się gdy jego głos usłyszałam zaledwie po kilku sekundach.
Po cichu weszłam do jego gabinetu co nie jest do mnie podobne. Widać wszystkie moje emocje już opadły i nic mi się nie chce.
- Fran? Co za odmiana, nie wpadłaś tu jak huragan. - mówiąc to wskazał mi fotel przed biurkiem a ja posłusznie usiadłam.
- Chyba jestem po prostu zmęczona.- nie wiem dlaczego to powiedziałam ale jemu też ufałam. On również znosił moje humory nie tylko dlatego, że jest moim opiekunem ale jest dla mnie jak ojciec. Taki normalny którego zawsze chciałam mieć.
- Ale czym? - szatyn chyba nie zbytnio wiedział o czym mówię i nie dziwię mu się.
- Tym wszystkim, udawaniem kogoś kim nie jestem.- powiedziałam to. Wyrzuciłam to z siebie po czym przesiadłam się na parapet wcześniej zwalając wszystkie jego rzeczy - Wybacz.
- Czy ty jesteś chora?- spytał po chwili nie mogąc uwierzyć w to co mówię.
- Nie.- powiedziałam i wyszłam. Jeżeli tak ma się zachowywać to ja dziękuje. Trzasnęłam drzwiami i szłam w kierunku mojego pokoju czyli po prostu wzdłuż korytarza. Kiedy weszłam do pokoju zastałam Lole
- A ty co tu robisz?
- Mieszkam tak jak i ty. - opowiedziała nie wzruszona moim zachowaniem.- Za co ty tu do cholery trafiłaś?- spytała po dłuższej chwili. Jej pytanie mnie zszokowało.
- A co cię to obchodzi?
- Bo mnie to ciekawi. Nikt nie umie cię przyłapać na haju a wiem że kilka razy już byłaś i żaden z opiekunów nie wiedział o tym, więc nie za narkotyki.
- Gratuluję dedukcji. Znałaś Scooby'ego?- odpowiedziałam sarkazmem rzucając się - w dosłownym tego słowa znaczeniu - na łóżko.
- Bardzo śmieszne Fran, uśmiałam się. Nie to nie.
- Serio? Poddałaś się? Tak o?- byłam trochę zaskoczona, zazwyczaj mnie błagają a i tak nie dostają odpowiedzi.
- Tak.
- No dobrze, opowiem ci to ale kiedy indziej. Po kolacji okey?
- Tak, niech będzie. - odpowiedziała i w tym samym momencie do pokoju wpadła El krzycząc
- Fran idź stąd. Mam do pogadania z twoją znajomą!
- Przepraszam bardzo to mój pokój i nigdzie się nie ruszam.
- El uspokój się, on to zrobił nie ja!- wykrzyczała brunetka a ja nawet nie wiem o co chodzi.
- Kłamiesz
- Zamknijcie się!- krzyknęłam tak, że ich twarze zwróciły się do mnie.- Głowa mnie boli - kłamstwo - i nie mam ochoty tego słuchać - kłamstwo - więc El idź stąd do jadalni my zaraz dojdziemy.- ona nic nie mówiąc wyszła. Jak widać jednak się mnie boi.
- Dzięki.- powiedziała jedynie zmieszana Lola i wyszła. Każdy dzień tutaj od jej przybycia robi się coraz dziwniejszy.

---------------------------------------------------------------------------
Dobry Wieczór :)
Jak widać jest rozdział no i myślę iż Wam przypadnie do gustu. W następnym rozdziale lub za dwa rozdziały będzie napisana historia Fran, która myślę iż będzie ciekawa :)
Zapraszam do zadawania pytań bohaterom :)
No i zapraszam do oglądania zwiastuna Bloga Który pojawi się wkrótce :)https://www.youtube.com/watch?v=RguYGrKUzU4

Nowy Blog

https://www.youtube.com/watch?v=RguYGrKUzU4<- Zwiastun nowego bloga który pojawi się wkrótce
pozdrawiam xoxo

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 3

*perspektywa Loli*
Kilka ostatnich dni minęło szybko, głównie na kłótniach z Francise i rozmawianiu z Zaynem, Harrym, Lou i Niallem choć z Horanem najmniej. Nadal nie może się do mnie przekonać, tylko nie wiem czy to ze względu na jego brązowowłosą przyjaciółkę czy po prostu mnie nie lubi.
Idąc po schodach zauważyłam Davida, Troya i Rebbecke która tańczyła, jeżeli tak to można nazwać. Blondynka raczej wygłupiała się przed swoimi kolegami, gdyż jak wszyscy wiedzą ona nie umie tańczyć. Rebbecka jest pewną siebie, pyskatą blondynką o zielonych oczach, nie jest za wysoka, ma jedynie 170 wzrostu. Jej charakter jest dziwny, ponieważ raz jest miła i ma dobry humor a za drugim razem lepiej do niej nie podchodzić zupełnie jak u Fran. Przysiadłam się do chłopaków i razem z nimi kibicowałam Becce. Po chwili dziewczyna przewróciła się o własne nogi a Troy od razu zerwał się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
- Nic ci nie jest?- w jego głosie słychać było troskę i szczerość. Ja z brunetem jedynie się im przyglądaliśmy. Po chwili usłyszeliśmy hichot dziewczyny po czym również zaczęliśmy się śmiać. Przyjrzałam się Troyowi który teraz leżał koło dziewczyny. Ma prawie 180 wzrostu, ciemno kasztanowe włosy oraz brązowe oczy. Jest raczej miłym chłopcem, którego od dzieciństwa uczono, że kradzież to nic złego. Po chwili bezczynnego leżenia, chłopak wstał, pomógł swojej znajomej i oznajmił
- Lepiej pójdę z nią do pielęgniarki. Jeszcze coś sobie zrobiła.- promiennie uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła to i delikatnie walnęła go w ramię. Nie wiadomo dlaczego ale chłopak wziął ją na ręce i pomaszerował z nią na 2 piętro do pielęgniarki. Gdy przestaliśmy ich widzieć, David wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i podał mi ją. Rozejrzałam się po korytarzu, w poszukiwaniu jakiegokolwiek opiekuna. Gdy chłopak to zobaczył roześmiał się ironicznie i powiedział
- Bierz, nikogo nie ma.- po czym prawieże wypchnął mi paczkę do ręki. Kiwnęłam głową w formie
"dziekuję" a po chwili chłopak podpalił mi go. Zaciągnęłam się dymem pierwszy raz od wielu dni, więc moje ciało przeszył delikatny i miły dreszczyk. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki chłopak nie zadał mi pytania
- A co tam u Fran? - popatrzyłam się na niego współczująco. On nadal myśli że ma jakieś szanse.
- Słuchaj, odpuść sobie Francise i skoncentruj się na kimś innym.
- Masz rację.- na jego twarzy zagościł piękny uśmiech odsłaniający jego białe, równe zęby i dwa dołeczki. Na ten widok aż sama się uśmiechnęłam i ponownie zaciągnęłam się papierosem. To samo uczynił chłopak. Widać było że nad czymś myśli, jednak nic nie mówiłam. Kto wie czy to się kiedyś powtórzy.
Po kilku minutach ciszy usłyszeliśmy głos jednego z opiekunów
- Ale żeby tak na schodach? Mogliście bardziej dyskretne miejsce sobie znaleźć.- to był Louis, jedyny z dwójki opiekunów którzy nie wściekają się na nas za palenie. Jak to oni mówią "Każdy ma prawo, w końcu ja też paliłem w waszym wieku" dosłownie oboje mówią to samo i zawsze się z siebie śmieją z tego powodu.
- No można było... - zaczął David a ja z Lou zaczęliśmy się śmiać. Tomlinson ma w dupie w jakim miejscu palimy, bo gdy nas przyłapie ktoś inny niż on i Luke to mamy problemy. Wtedy ta dwójka opiekunów musi sie mocno opanowywać żeby nie upaść na ziemię ze śmiechu.
Chłopak jedynie pokręcił głową, wziął ode mnie zużyty papieros i poszedł wyrzucić dowody naszej "zbrodni". Louis w tym czasie usiadł koło mnie na schodach i spytał ze zniewalającym uśmiechem na twarzy
- Myślałem, że nie palisz.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- Masz rację. Może to zmienimy? - w jego niebieskich oczach pojawiły się dwie małe iskierki. Promiennie się do niego uśmiechnęłam i odpowiedziałam mu
- Chętnie.

                                                                           ***
- Na serio to zrobiłaś?
- No tak...- przyjemny, wiosenny wiatr który rozwiewał moje włosy, pochmurne niebo i wysoka temperatura nie stety wskazywały na zbliżającom się burze. Właśnie skończyłam opowiadać Louisowi o śmiesznej historii z dzieciństwa, więc chłopak nie może przestać się śmiać i powoli brakuje mu już powietrza.
- Oj weź przestań to było nie specjalnie. Poza tym miałeś gorzej z tego co słyszałam - chłopak od razu się opanował i nie wiadomo dlaczego wygładził swoją śnieżnobiałą koszulkę.
- No wiem. - przyznał mi niezbyt głośno rację.
- Co powiedziałeś?- zaczęłam się z nim droczyć a brunet zaczął mnie łaskotać jak małe dziecko. Po chwili wywaliliśmy się na ziemie cały czas się śmiejąc. Szczęście chciało że wylądowałam na nim a nie on na mnie. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie jednak przerwał nam głos Harryego
- No no... czyżby ktoś łamał przepisy oraz zdradzał dziewczynę? Nie martw się Lola, ja jestem wolny.- po jego słowach głęboko spojrzałam w oczy Louisa... Czy on na prawdę ma dziewczynę i chciał mnie przy tym pocałować. Czemu on to robi.. Od razu wstałam z chłopaka, on zaczął szeptać coś co mu na pewno nie pomoże
- Lola.. wybacz.. to nie tak... na prawdę.- on od razu wstał za mną, jednak ja nie chciałam nikogo widzieć. Słyszałam za sobą jeszcze krzyki Harryego, żebym zaczekała lub  stanęła i Louisa na Harrego których już nie zrozumiałam, gdyż byłam zbyt daleko od nich. Wbiegając do budynku wpadłam na Chelsea - jedną z wielu opiekunów tutaj. Blondynka z troską w oczach przyglądała mi się a po chwili spytała
- Co się stało?- wymusiłam się na uśmiech, bo jak bym jej powiedziała Lou stracił by pracę a tego nie chcę.
- Nic się nie stało.. Po prostu Fran jest nie do zniesienia.- po części skłamałam jednak to prawda. Jest wkurzająca a ja nic nie mogę na to poradzić. Muszę jakoś przeżyć te dwa lata.
- Ona już taka jest. Przeżyjesz, miejmy nadzieje -
ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie niż do mnie po czym zabrała ręce z moich ramion i poszła w swoim kierunku. Ja od razu rzuciłam się w stronę pokoju, gdyż usłyszałam kroki charakterystyczne dla Harryego. Kiedy wpadłam do pokoju zastałam Niall'a czytającego książkę i dwójkę przyjaciół którzy się całowali. Tak tego to ja jeszcze nie zrozumiem, czemu oni  nie są parą ale to ich sprawa co robią ze swoim życiem.
- A ty co? Przed gwałtem uciekłaś? - zapytała z kpiną w głosie Francise przytulając się do Zayn'a.
- Raczej przed twoją gębą ale coś mi nie wyszło.-odparłam i rzuciłam się na swoje łóżko, gdzie urzędował Niall.
- Bardzo śmieszne, Ha ha ha - jedynie tak skomentowała moje słowa Francise i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. No cóż zostałam sama, gdyż Niall kompletnie nie chce ze mną rozmawiać. Nagle do pokoju wparował Harry razem z Louisem a blondyna nie wytrzymała krzyknęła "Kurwa, nauczcie się pukać" po czym wzięła Malika za rękę i wyszli z pokoju. Niall widząc zachowanie dwójki brunetów, ciężko westchnął, zamknął książkę, wstał i powiedział
- Widzę, że macie dużo do obgadania. Powodzenia Lola- i tyle go widzieliśmy. No pięknie, jednak mnie lubi ale woli zostawić mnie na pastwę losu...

---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie za specjalnie udany jednak jest :) Myślę iż jest całkiem całkiem i przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam jak no i musiałam go napisać :P
Przypominam że możecie zadawać pytania bohaterom :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :) xoxo 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Cześć

Jestem winna wam małe przeprosiny! Nie dodaję na razie rozdziału gdyż
a) mam karę na komp i nie mam jak pisać
b) nie mam kiedy pisać bo nauka itp
Strasznie was przepraszam i gdy tylko napiszę to poproszę kogoś by wstawił lub sama wstawię gdy skończy się kara. MASSIVE SORRY Na serio. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 2

*Perspektywa Farncis* 
Znów pobudka, no przynajmniej dla ludzi nie cierpiących na bezsenność. Nie wiem czemu ale przetarłam oczy, możliwe że ze starego przyzwyczajenia. Zanim El zdążyła mi powiedzieć "Czas wstawać" przerwałam jej mówiąc
- Nie mów tego wkurwiającego tekstu do mnie, tylko obudź naszego nowego ptaszka.- wskazałam brunetce łóżko, na którym jeszcze smacznie spała moja nowa zabawka.- Albo wiesz co? Mówiłaś, że powinnam być milsza, to może ja ją obudzę?
- No dobrze, jak wolisz.- brunetka wyraźnie była zdziwiona moją nagłą zmianą postawy ale zgodziła się, jednak nadal dziwnie oraz podejrzanie mi się przyglądała. W końcu wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju kręcąc głową. Czasem jej nie rozumiem, chce być miła - jest źle, jestem nie miła, zła i wkurwiająca - jest źle. Już zbytnio nie wiem co ja mam do cholery robić. Kiedy tylko 16-latka zamknęła drzwi ja ponownie popatrzyłam się na moją  nową współlokatorkę, która właśnie przekręciła się na drugi bok powoli otwierając oczy.
- Dzień dobry.- miło przywitała się ze mną ziewając.
- Dla kogo dobry ten dobry.- powiedziałam pod nosem do siebie a do brunetki zwróciłam się z jednym małym pytaniem - Zawsze tak wyglądasz rano?
- Ale jak?- dziewczyna zdziwiła się i jeszcze mocniej przytuliła się do poduszki.
- Tak.. głupio i brzydko. Zawsze będę miała taki koszmar rankami?- powiedziawszy to wstałam z miejsca, wzięłam przybory toaletowe i wyszłam z pokoju prosto do łazienki.
Gdy weszłam do pomieszczenia spotkałam nie typowego gościa jak na to miejsce. Mianowicie był to David, to jeden z 16-letnich nowych mieszkańców ośrodka. Nie znam go za dobrze - choć się już poznaliśmy -ale scena na stołówce powinna go uświadomić.
- Co ty tu robisz zboczeńcu?- zapytałam bruneta rozkładając swoje rzeczy na umywalce.
- Samo twoje określenie odpowiada na twoje pytanie.- odpowiedział pewny siebie i wstał z parapetu. Zaczął chodzić po pomieszczeniu przyglądając się mi, praktycznie obmacywał mnie wzrokiem.
- A tak na serio, czego chcesz?- po kilku minutach nie wytrzymałam, musiałam spytać. Ta cisza, jego zachowanie przyprawiało mnie o dreszcze i złe wspomnienia. Chłopak zatrzymał się przede mną wciąż wodząc wzrokiem po moi ciele.
- Przecież wiesz, nie udawaj głupiej Fran. - powoli podchodził do mnie a ja odsuwałam się od niego. Jednak nie wyszło mi to, gdyż po kilku krokach zatrzymałam się na umywalce. Może i jestem chamska oraz pyskata ale za to drobna i nie umiem się bronić. Mnie i chłopaka dzieliło już tylko kilka centymetrów, kilka niebezpiecznie małych centymetrów. Już prawie nasze usta się złączyły w pieprzonym pocałunku gdy do łazienki weszła Lola. Chłopak momentalnie się ode mnie odsunął a dziewczyna była na tyle zszokowana, że chciała wyjść jednak ja ją powstrzymałam tak samo jak David.
- Zostań, nic się nie stało.- powiedział chłopak, głupkowato się do niej uśmiechając. Ona nic nie mówiąc weszła do pomieszczenia i przystanęła przy jednej z umywalek. Chłopak wychodząc szepnął do mnie
- Jeszcze nie skończyłem Francis. Dostanę tego, czego chcę. Pamiętaj. - moje serce zaczęło bić jak u
małego, przestraszonego królika, które pragnęło teraz jedynie znaleźć się w objęciach Malik' a i powiedzieć mu wszystko jednak nie mogłam. Nie mogłam ze względów na samego Zayn' a jak i na David'a. Mulat wkurzył by się i poszedł przemówić Davidowi do rozsądku co źle by się skończyło dla mojego przyjaciela.
- Wszystko okey?- w głosie brunetki słychać było nie pokój ale także wymuszoną troskę.
- Tak.- odwarknęłam jej i zajęłam się swoim wyglądem. Wzięłam swoją kosmetyczkę do ręki i zaczęłam udoskonalać swój wygląd. Zaczęłam od podkładu by jakoś ujednolicić kolor mojej skóry, następnie róż, tusz do rzęs i oczywiście eye liner. Gdy kończyłam malować pierwsze oko, spojrzałam się z zadowoleniem w lustro. Wyglądało ładnie, jedynie trzeba dorobić drugie oko.
Gdy skończyłam zauważyłam, że brunetka przygląda mi się z zaciekawieniem. Nie rozumiałam jednak czemu, co ją tak ciekawi w moim wyglądzie.
- Coś ci przeszkadza?- w końcu nie wytrzymałam a dziewczyna spuściła głowę z zawstydzenia.
- Nie tylko... Nie ważne.- o czym myślała, gdy na mnie patrzyła pozostanie dla mnie jak na razie jedynie tajemnicą.
 Po chwili Lola zaczęła robić to samo, czyli malować się. Jednak ona zaczęła od oczu. Zaskakujące i ciekawe, nie słyszałam jeszcze by to od eye linera zaczynało się malować. Dziewczyna sobie jednak nie przeszkadzała i tym razem to ja patrzyłam się na nią. Gdy skończyła malować pierwsze oko spojrzała na mnie wyczekująco i powiedziała
- Nie rób tak bo wyglądasz jak debil. - no myślałam, że jej przypierdolę. Zamiast tego ironicznie odpowiedziałam jej
- O, czyli dobrze cię naśladuje.- brunetka już nic nie mówiąc odwróciła się z powrotem w stronę lustra i kontynuowała swój makijaż. Ja zadowolona z siebie opuściłam pomieszczenie i poszłam do swojego pokoju odłożyć rzeczy. Cały czas roztrzęsiona po tym co się stało postanowiłam pójść do Niall' a i mu opowiedzieć co zaszło kilka minut temu. Wzięłam ze sobą paczkę fajek i wyszłam z pokoju.
Szłam przez korytarz i mijałam wielu znajomych, którzy co chwilę mówili mi "cześć" i inne pierdoły. Odpowiadałam im tylko uśmiechem lub nic nie mówiłam. Po chwili nie uwagi, którą spowodował natłok myśli, wpadłam na kogoś. A mianowicie na Luke'a, jednego z opiekunów
- Uważaj jak chodzisz małolato. - powiedział to radosnym tonem i uśmiechnął się do mnie.
- Co? Ach.. Tak okey- odpowiedziałam świeżo co wyrwana z rozmyślań.
- Co się stało?- spytał całkiem troskliwie cały czas trzymając mnie za ramiona, jednak kiedy zobaczył jak się denerwuje puścił mnie.
- Nie nic, po prostu rozmyślałam nad czymś. A teraz sobie pójdę- powiedziałam do opiekuna i już mnie nie było. Cały czas zastanawiałam się czemu David chce akurat mnie. Jest w tym ośrodku wiele dziewczyn na przykład takich jak Nessie, które by się zgodziły
Przeszłam na drugie skrzydło ośrodka i weszłam do pokoju z numerem 15. W środku zastałam jedynie Zayn'a który czytał książkę. Gdy tylko mnie zobaczył odłożył ją a ja chciałam stamtąd wyjść. Nie lubię go okłamywać a najgorsze jest to, że on wie kiedy kłamię. Poznaliśmy się na komisariacie, gdy mnie przywieźli a on znużony z nonszalancją siedział na jednej z drewnianych ławek w holu. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem, aż w końcu posadzono mnie koło niego. Od razu poczułam zapach fajek wymieszany z perfumami oraz alkoholem. Zaczął rozmowę, która potem zaczęła się nam wydłużać i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Rozmawialibyśmy dłużej ale w końcu nie zabrano mnie do oficera. Myślałam, że kontakt się
urwał, ponieważ gdy wyszłam z przesłuchania jego już nie było.
Jednak kiedy kilka dni później trafiłam do ośrodka on przywitał mnie jako pierwszy. Trochę mnie to zdziwiło ale cóż był wtedy radosny i śmieszny. To on oprowadził mnie po ośrodku i inne takie. Kiedy spytałam go za co go zamknęli w tym ośrodku on zaczął się jedynie śmiać. No i do tej pory nie wiem czemu tu jest.
Wracając do teraz, chłopak poklepał miejsce koło siebie a ja jak mała dziewczynka bez możliwości odwrotu poszłam tam i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu.
- Po co przyszłaś niewiasto?- spytał z charakterystycznym dla niego brytyjskim akcentem.
- Czytasz starą książkę?- spytałam, gdyż po sposobie jego wysławiania można tak stwierdzić. On jedynie się załamał i spytał z rozbawieniem w głosie
- Czy trzeba czytać stare książki by tak mówić?
- No tak.- stwierdziłam a chłopak zaczął się ze mnie śmiać. Jego śmiech oraz cały on jest bardzo zaraźliwy więc po chwili również i ja zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Przy Zaynie mogę być sobą.
- No ale. Po co przyszłaś?- spytał kiedy już przestaliśmy nabijać się z mojej inteligencji.
- To już nie można przychodzić do swojego przyjaciela?- ostatnie słowo mocno podkreśliłam całując go w usta. Starałam być jak najbardziej normalna, co jak na razie mi wychodziło. Po chwili jeden nie winny pocałunek przemienił się w falę namiętnych pocałunków, które trwały by jeszcze gdyby do pokoju nie weszli Niall, Louis oraz Lola.
- Czy wy nie umiecie pukać!- krzyknęłam gdy weszli do pokoju.
- Czy wy nie umiecie korzystać z zegarków?!- krzyknął Louis dla śmiechu, ale mi nie było.
- Nie umiemy!- powiedział Niall i rzucił się na mnie i Zayn'a krzycząc "kanapka"
- Niall złaś ze mnie!- krzyknęłam na blondyna, po czym usłyszałam głos Loli
- Czemu ma zejść? W końcu wyglądasz ładnie. - wszyscy w pokoju zaczęli się śmiać oprócz mnie. Dobrze, że Lou zagonił nas do jadalni bo inaczej była by jadka.

-----------------------------------------------------------------
Witam serdecznie :)
Jest nowy rozdział :) który mam nadzieję iż wam się podobał. Jest myślę że długi i całkiem ciekawy no i Lola zaczęła się rozkręcać. Zachęcam do wyrażania opinii jakże i do zadawania pytań bohaterom.
Pozdrawiam :)