wtorek, 25 czerwca 2013

Przepraszam

Przykro mi ale blog zostaję zawieszony ze względu na brak na ten blog pomysłów. Natomiast w mojej głowie zrodził się nowy blog, który dziś powstał. Serdecznie zapraszam :)

Chicago. Miasto przez wielu pożądane. Jednak czy warto? 16 letnia Mia Shepherd mieszka tu od małego dziecka, lecz skrywa sekret który według obcych temu miastu - jest wręcz niemożliwy. Lola i Amanda Thompson to córki szanowanego adwokata - Jhames'a Thompson'a, który pomoże dziewczynie zacząć nowe i porządne życie.
Wszyscy skrywają sekrety, które nie zawsze można zobaczyć w dobrym świetle. Czy wyjdą one na jaw? Czy przyjaźnie przetrwają próby? Czy wszyscy zaakceptują prawdę?
 
http://www.youtube.com/watch?v=D6mkbuSDLb8
Zapraszam :)

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 6

*Perspektywa Francise*
- Jestem nie wyspana.- powiedziałam ziewając przy stole, opierając się o ramię Zayn'a i czekając na posiłek którego i tak nie tknę.
- Każdy jest Fran, to przez tego lunatyka. A poza tym i tak nie śpisz.- jak pewnie się zorientowaliście, ubiegłej nocy nikt się nie wyspał przez "lunatyka" jak to twierdzą opiekunowie. Podobno ktoś przez sen strzelał w okolice naszego budynku jednak mi się to wydaję podejrzanie. Huk ze strzału było słychać jakby w budynku a nie obok. Ale oczywiście wszyscy uważają, że to moje chore wymysły i mi nie wierzą. Chyba się poddam ale czas pokarze, jak na razie trzymam swoje zdanie i wiem co myślę. W ogóle wydaję mi się, że ten dzień będzie jakiś dziwny jednak trzyma mnie przed zaśnięciem myśl. Myśl przypominająca mi, iż dziś przychodzi mnie odwiedzić matka.
- Dzieńdoberek.- usłyszałam piskliwy głos Sophie. Czasem wkurza mnie jej pozytywne nastawienie do życia a szczególnie dzisiaj. Chyba tylko ona coś spała i się wyspała. Ja może i jestem nie wyspana ale te emocje mnie wykończyły. Potrzebuję kawy a jak na razie nigdzie jej nie widzę. W końcu na jadalnie trafiły tace z jedzeniem oraz wózki z kawą, herbatą oraz sokiem. Zayn jako kochany przyjaciel wziął ode mnie kubek wraz ze swoim i poszedł nalać nam po kawie. Znaczy mam nadzieję, iż naleje mi kawy a nie herbaty czy soku.
- Jak ty to robisz?- zapytałam blondynkę, która ożywiona rozmawiała o czymś z Nessie.
- Ale co?
- Że zawsze jesteś radosna. Prochów nie bierzesz więc?- spytałam spoglądając na nią z zaciekawieniem i namysłem. Ona spojrzała na mnie nie pewnie, nie wiedząc co dokładnie mi odpowiedzieć. Na jej twarzy
pojawiło się zmieszanie i szczerze mówiąc cały pas emocji. Po chwili namysłu na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech i z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiedziała mi
- To bardzo proste. Ja po prostu nie patrzę na złe strony świata. Patrzę jedynie na to co jest dobre. Spróbuj kiedyś, może będziesz milsza.- po jej słowach każdy przy stole wybuchł śmiechem a ja myślałam że wybuchnę jednak powstrzymał mnie Zayn, który akurat przyszedł z moją poranną kawą.

***
- Fran, Chris prosi cię do siebie.- był to Louis, który przerwał mnie i Loli w dość ważnej rozmowie o chłopakach. Zauważyłam jednak, że wyraz twarzy Loli zmienił się gdy Lou wszedł do pokoju. Zostawiłam tą dwójkę samych, gdyż najwyraźniej mają sobie wiele do powiedzenia a mnie i tak - tym razem nic nie zrobiłam - wzywa Chris do gabinetu. Szłam sobie korytarzem, nucąc jakąś piosenkę ostatnio usłyszaną przeze mnie, co nie okłamujmy się, było bardzo dawno.
Kiedy doszłam do gabinetu, drzwi były uchylone i już miałam wejść do środka gdy usłyszałam rozmowę El i Chrisa.
- Czemu nie mogę powiedzieć jej prawdy? Czemu nie mogę jej powiedzieć, że jest moją siostrą. Teraz kiedy to się stało, nie ma nikogo. Tylko nas ale o nas nie wie i myśl.. - przerwała na chwilę, gdyż ja kichnęłam i zrozumiała że ktoś jest pod drzwiami. To zadziwiające ale szpiegiem nie zostanę. Szybko oddaliłam się od drzwi na kilka kroków i ponownie zaczęłam iść w ich kierunku kiedy Eleanor wyszła z pomieszczenia. Gdy mnie zobaczyła od razu przybrała uśmiech na twarz i powiedziała
- O Fran, Chris już czeka. - otworzyła przede mną drzwi a następnie poszła w swoim kierunku zostawiając mnie sam na sam z dyrektorem placówki.
- No więc, wzywałeś mnie.- usiadłam na dobrze znanym mi parapecie wcześniej zrzucając z niego jakieś magazyny.
- Tak Francise, proszę usiądź.- mężczyzna powiedział to bez żadnych emocji w głosie. Moje przeczucie, że coś jest nie tak, zaczęło narastać.- Posłuchaj. Pamiętasz? Dziś miała odwiedzić cię matka.- na mojej twarzy na chwilę pojawił się uśmiech jednak natychmiast znikł.
- Tak pamiętam. Już przyjechała?- wstałam z parapetu i podeszłam do biurka chcąc spojrzeć mu w oczy, gdyż coś mi nie pasowało oraz dlatego że unikał by odpowiedzi.
- Nie, właśnie nie Fran, ale przyjechał do ciebie ktoś inny.- powiedział wymijając coś co miał zamiar powiedzieć. - Chodź ze mną.- po jego własnych słowach wstał i wskazał mi drzwi. Leniwie podniosłam się z krzesła, na którym usiadłam przed chwilą i podążyłam za nim. Szliśmy przez korytarz a niektórzy podążali za nami wzrokiem, gdyż nie na co dzień widzi się taki widok.
Weszliśmy do pokoju w którym stali dwoje mężczyzn. Jednego z nich rozpoznałam - Liam, jednak drugi kogoś mi przypominał ale nie do końca wiem kogo.
- Fran, dziś przyszedł cię odwiedzić twój wujek. - wujek? ja nie mam żadnego wujka... - To my zostawimy Was samych- powiedział Liam i razem z Chrisem wyszedł z pokoju.
- Witaj Fran.- jakim cudem on żyje?
- Co ty tu do cholery robisz?- prawie że wykrzyczałam do niego.
- Ciszej skarbie. Chcesz skończyć ja twoja matka? A nie czekaj i tak skończysz.- powiedział to z drwiną w głosie.
- Co.. co ty jej  zrobiłeś?- spytałam powstrzymując się od płaczu. Teraz wiem czemu Chris wymijał odpowiedzi.
- Ja? Nic. Powiedzmy że miała mały wypadek skarbie. Tęskniłaś? A nie czekaj. Teraz zabawiasz się z tym gliną.- powiedział i zaśmiał się. Jakim gliną do cholery? Facet zauważył zmieszanie na mej twarzy i odpowiedział mi jakby na pytanie.- Ach no tak, ty nic nie wiesz. Spokojnie dowiesz się wszystkiego w swoim czasie - mężczyzna przybliżał się do mnie a ja oddalałam się. Z każdym krokiem wiedziałam, że to nie ma sensu gdyż zaraz dotknę ściany czy innej cholery. I tak też się stało. Drzwi zatrzymały moją ucieczkę, już miałam je otworzyć kiedy mężczyzna przytrzymał je ręką i dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.
- Będziesz następna, skarbie.- jego usta dotknęły moich i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.- a tylko komuś powiedz a zginą wszyscy.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie udając miłość wujka i siostrzenicy. Odczepił się ode mnie, dopiero wtedy gdy do pokoju weszła Chelsea i oznajmiła
- Koniec wizyty.- nie chętnie powiedziałam do "wujka" Cześć a on miał na twarzy sztuczny uśmiech jednak w jego oczach było widać przebiegłość.
Szybko wyszłam z pokoju i chciałam pójść do Zayn'a jednak nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł. Nicole też nie może o niczym wiedzieć, gdyż ma przed sobą całe życie. Ja nie. Ja już je przegrałam dawno temu. Teraz loteria znów wskazała "loser" Z rezygnacją poszłam w jedyne miejsce w tym budynku gdzie mogę być sama.

--------------------------------------------------------------------------
Tadam!
jest i oto nowy rozdział\, dramatyczny ale tak z grubsza o to zaczyna chodzić w blogu :) To taki prezent na dzień dziecka :) Więc najlepszego!
Pozdrawiam xoxo 

sobota, 11 maja 2013

Rozdział 5

*Perspektywa Loli* 
Fran stojąca przede mną miała w oczach gniew oraz smutek. Wyglądała jakby zaraz miała mnie zabić. Stałam jedynie kilka metrów od niej nie mogąc się poruszyć. Patrzyłam się na nią, żyła na jej szyi pulsowała coraz szybciej. Wąski korytarz nadawał tej sytuacji jeszcze koszmarniejszego wyglądu oraz charakteru. Burza szalała za oknem, co chwilę grzmiało i widać było blask z piorunów. Słychać było jak głosy ludzi, którzy stali w okół nas, krzyczą w naszą stronę jednak bardziej w stronę Francise. Dziewczyna ignorowała ich głosy i patrzyła się na mnie. 
Czułam jak jej wzrok przenikał moje ciało, najmniejszy kawałek. Jej jasne włosy były mokre i opadały jej na twarz. Byłam przerażona i nie zbytnio wiedziałam co mam robić. Żadna ucieka by mi nie pomogła gdyż i tak znalazła by mnie. Dało się słyszeć głos Zayn'a, wyraźny i niski głos który krzyczał "Fran daj spokój to nic." Dziewczyna zwróciła się w jego kierunku i cichym, zachrypniętym głosem starała się wykrzyczeć w jego stronę "Zamknij się" On i ja zrozumieliśmy co mówi. Tylko nam. 
Obudziłam się zlana potem. Szybko usiadłam na łóżku i rozejrzałam się po pokoju, jednak równie szybko zaczęłam tego żałować. Fran siedziała na łóżku i wpatrywała się we mnie swoim przerażającym wzrokiem. Mimo że od kilku dni nie kłócę się z dziewczyną, nadal mnie przeraża i nadal nie znam jej historii.
- Coś złego ci się śniło?- spytała tym samym głosem co w moim śnie. Po całym ciele przeszły mnie dreszcze. - wierciłaś się, ale nie chciałam cię budzić. - powiedziała to dość spokojnie. Uwierzyłam jej.
Przykryłam się kocem i spytałam, w końcu musiałam - To.. czemu tu jesteś?- na jej twarzy pojawił się smutek i zastanowienie.
- Tak.- odpowiedziała tak cicho, że ledwo usłyszałam jej głos. Chwilę czekałam aż zacznie aż w końcu po jakiś kilkunastu sekundach dało się usłyszeć jej głos.
- Gdy miałam 4 lata mój biologiczny ojciec ode mnie... ode mnie i mamy odszedł. Zostawił nas tak po prostu. W wieku 7 lat moja matka poznała mojego ojczyma - sukinsyna. On widząc mnie zaczął namawiać mnie i matkę na zajęcia lekkoatletyczne, które on prowadził. Wtedy uważałam to za super pomysł, coś co pozwoliło by mi zapomnieć o ojcu oraz sprawić radość matce, że będzie ze mnie dumna. Bez zastanowienia się zgodziłam, co było błędem co wiem dopiero teraz. Chodziłam na treningi razem z nim ponieważ był moim opiekunem, trenerem oraz mama nie miała czasu, gdyż pracowała do jedenastej w nocy. Potem zaczął się
koszmar. Na treningach, po treningach obmacywał mnie. Wyobrażał sobie że uprawia ze mną seks poprzez leżenie koło mnie i ruszanie się w górę i w dół. Wtedy to było nic jednak z czasem zaczęłam sobie uświadamiać co on tak na prawdę robi. Nie mogłam... nie mogłam powiedzieć matce, gdyż wiem iż by się załamała, znowu. - widziałam jak trudno było jej nie płakać. Bawiła się palcami byle tylko głos jej się nie załamał. Otarła jedną łzę która spłynęła jej po policzku i zaczęła mówić dalej - To działo się 6 lat i z każdym dniem było gorzej. Moje ciało było i nadal jest całe pokryte bliznami. Tylko tak potrafiłam sobie poradzić. W dniu moich 14 urodzin kiedy miałam zdmuchnąć świeczki na trocie on szepnął mi do ucha "Dziś będziesz miała specjalny prezent urodzinowy" a ja zamiast pomyśleć o czymś miłym pomyślałam tylko "A miej skurwysynu wypadek i umrzyj" Podczas gdy moja mama odwoziła moje znajome on wziął mnie na ręce i zaniósł do mojego pokoju... tam.. tam mnie zgwałcił.- powiedziała to z takim trudem, że ciężko było mi patrzeć na to jak się powstrzymuję. Natychmiast wzięłam swój koc, przeniosłam się do niej na łóżko i przytuliłam ją a ona odwzajemniła to i ponownie zaczęła mówić - Po tamtej nocy zdarzało się to jeszcze przez kilka tygodni. Ja... Ja nie wytrzymałam, po prostu pewnej nocy gdy stał w kuchni i pił piwo. Podeszłam do niego, za plecami miałam nóż. On gdy tylko mnie zobaczył odłożył piwo na stół i podszedł do mnie by mnie przytulić, jednak ja byłam szybsza i wbiłam mu nóż w brzuch. Upadł w tym samym momencie co matka weszła do domu. Kiedy zobaczyła go na ziemi, u mnie na ręce krew od razu podeszła do mnie i spytała jednym słowem "Czemu?" Odpowiedziałam jej dwoma słowami "Gwałcił mnie" ona przytuliła mnie, popłakała chwilę i wezwała karetkę. No i tak tu trafiłam.- powiedziała i otarła kilka łez, które spłynęły jej po policzkach. Siedziałyśmy tak w ciszy kiedy usłyszałam cichy głos mojej znajomej.
- A ty? Za co tu siedzisz?
- Prosta historia- kłamstwo - po prostu handel prochami - mniejsze kłamstwo. Ona jednak się nie sprzeciwiała i kiwnęła głową na znak "Okey"
Gadałyśmy tak bez sensu przez kilka godzin i wcale nie odczuwałam zmęczenia. Czułam że zaczynam się w pewnym sensie zaprzyjaźniać z nią. Jednak kto wie, przypominając sobie sen nie wiem jak będzie ale na szczęście na razie zaczyna być bardzo dobrze.
- Mam jeszcze jedno pytanie? Kto o tym wie?- domyślałam się ale wolałam się dowiedzieć.
- Opiekunowie, Zayn, Niall i Harry no i ty. - odpowiedziała i chyba pierwszy raz odkąd tu jestem ziewnęła.
Po kilku minutach zostawiłam ją samą i wyszłam z pokoju kłamiąc "muszę do toalety" to dziwne ile kłamię ale jakoś nie mam ochoty mówić prawdy. Po prostu przechadzałam się po korytarzach, gdy nagle natrafiłam na Louis'a.
- Lola co ty tutaj robisz o tej porze? Jest 3 nad ranem.
- Nie będę z tobą rozmawiać.- zachowanie bardzo dziecinne ale cóż tak już mam. Chłopak wziął mnie za
rękę i pociągnął do swojego pokoju.- Lou zostaw mnie.- chłopak momentalnie się odwrócił i pocałował mnie w usta, po czym odsunął się i powiedział - Nie krzycz więcej bo będą problemy. - nie sprzeciwiałam się i dałam mu się zaciągnąć do jego pokoju.
Jego "kąt" w tym ośrodku bardzo różnił się od naszych pokoi. Po pierwsze był większy i był kolorowy a nie tak jak nasze - biały. Na przeciwko drzwi znajdowało się duże, drewniane, dwuosobowe łóżko a na przeciwko niego znajdowała się komoda, przy której stało biurko na którym wszystko było idealnie ułożone i dopasowane. Po dwóch stronach łóżka były stoliki nocne, idealnie dopasowane do łóżka na których stały lampki. Dwie duże szafy idealnie pasowały do wystroju całego, lekko fioletowego pokoju.
- No to powiesz mi w końcu czemu tu jesteś?
- Bo mnie tu zaciągnąłeś?- odpowiedziałam sarkastycznie. Już miał coś odpowiedzieć gdy usłyszeliśmy strzał.

---------------------------------------------------------
Jest rozdział, trochę dramatyczny ale ostatnio przeczytałam książkę i jakoś wyszło że ogółem fabuła będzie inna ale zakończenie będzie takie jak chciałam od początku.
Przypominam że możecie zadawać pytania bohaterom :) Proszę wyrażajcie swoją opinię, gdyż starałam się w historii Fran zawrzeć... uczucia i nie wiem czy mi się udało :) Pozdrawiam 

wtorek, 30 kwietnia 2013

Rozdział 4

*Perspektywa Francise* 
- Fran co ty robisz?- usłyszałam znajomy mi głos jednak nie mogłam go rozpoznać.
- Nie widać?- odpowiedziałam zmieszana. Przecież doskonale widać co robię.
- No widać ale... Czemu głaszczesz krzak? - głos zaczął być bardziej poznawalny.
- Kłamiesz? Czemu kłamiesz? Obrażasz mnie i jego.- odpowiedziałam prawie krzycząc w stronę mojego rozmówcy.
- Kogo obrażam, ciebie i? No nie Fran znowu?
- Ale on jest piękny...- odpowiedziałam i ponownie przeczesałam palcami po jego grzywie. On na spokojnie jadł trawę pozwalając mi na wszystko. - Kocham cię Jhames.- powiedziałam i nagle poczułam jak ktoś podnosi mnie z ziemi.- Zostaw mnie kurwa, Jhames! Zostaw!- szarpałam się i kopałam byle się wydostać i znów nie zostawić Jhamesa samego. Koń nadal leżał na trawię i pożerał ją jedynie spoglądając na mnie co chwilę. W końcu mój porywacz się poddał i zamiast mnie odciągać przytulił mnie i zaczął szeptać mi do ucha.- Wezmę ciebie i wrócę po Jhames'a. Uspokój się, proszę cię Fran i chodź ze mną.
- Dobra.- odpowiedziałam a chłopak wziął mnie na ręce i kazał mi zamknąć oczy oraz udawać że śpię. Zrobiłam o co prosił, gdyż chciałam by Jhames szybko do nas dołączył. Po kilkudziesięciu krokach usłyszałam głos, który również był mi znajomy.
- Zayn co robisz z nią?- przynajmniej dowiedziałam się kto mnie zanosi do pokoju.
- Zasnęła na dworze, więc zanoszę ją do pokoju Chris.- no super, po co on się pyta. Zawsze siedzi u siebie i niczym się nie przejmuję.
- Dobrze, wieczorem jest zebranie.- powiedział i odszedł. Zayn zaczął iść po schodach sądząc po tym, że cholernie trzęsło. W końcu poczułam jak otwiera drzwi i kładzie mnie na łóżku. Głupkowato zaczęłam się śmiać i obracać po łóżku krzycząc
- Jestem naleśnikiem.
- To bądź cichym naleśnikiem.- powiedział do mnie Zayn, siadając obok. Spojrzałam na niego przestając się kręcić. To dziwne ale mam świadomość tego co robię jednak nie chcę przestać. - Kiedy wzięłaś to co wzięłaś?
- Nie wiem. Z 5 godzin temu.
- To nie długo powinno ci przejść. - powiedział z ulgą w głosie. Dotknęłam go po policzku i czule spojrzałam w jego oczy. Przybliżyłam się do niego i delikatnie pocałowałam w usta. On od razu przejął pałeczkę i tym razem to on zaczął mnie całować. Nie opierałam się i położyłam się na łóżku ciągnąć go za sobą. Chłopak podniecał się z każdym pocałunkiem co było czuć. Już chciał mi zdjąć koszulkę kiedy ktoś zapukał do drzwi i wszedł momentalnie a Zayn oderwał się ode mnie. Ja jedynie krzyknęłam na cały głos
- Nosz kurwa mać, znowu?- popatrzyłam na osobę która nam przeszkodziła. Była to Lola z Niallem, którzy śmiali się w niebo głosy.
- Tak znowu, jak masz problem to nie moja sprawa.- powiedziała brunetka przyglądając się nam. Wstałam z łóżka i podeszłam do niej. Narkotyki nadal miały nade mną małą przewagę, więc złość była jeszcze większa. Miałam ochotę jej przywalić jak nigdy.
- Brałaś.- to było jedyne jej słowo kiedy przy niej stanęłam.
- Ty małpo i się nie podzieliłaś?- usłyszałam głos Nialla który tak jak wszyscy za pewnie tutaj lubią brać. A wciąganie, które jest zakazane cieszy jeszcze bardziej.
- Nie podzieliłam bo nie mogłam was znaleźć. - skłamałam bo co innego mogłam zrobić. Niall tylko pokiwał głową a Lola nadal mi się przyglądała i zaczęła wypytywać mnie.
- Skąd wzięłaś?- patrzyła się na mnie podejrzliwie.
- Nie twoja sprawa. - warknęłam i wyszłam z pokoju. W sumie to nie wiem gdzie szłam ale musiałam coś ze sobą zrobić. W końcu przejrzałam się w lustrze, moje oczy były już normalne a jednorożce przestały obok mnie biegać czyli mogłam pójść do gabinetu Chrisa. Od zawsze tam chodziłam gdy nie miałam co ze sobą zrobić.
Jak to nie w moim stylu, grzecznie zapukałam do drzwi i odczekałam aż mężczyzna powie "proszę" Nie jestem zbyt cierpliwa, więc ucieszyłam się gdy jego głos usłyszałam zaledwie po kilku sekundach.
Po cichu weszłam do jego gabinetu co nie jest do mnie podobne. Widać wszystkie moje emocje już opadły i nic mi się nie chce.
- Fran? Co za odmiana, nie wpadłaś tu jak huragan. - mówiąc to wskazał mi fotel przed biurkiem a ja posłusznie usiadłam.
- Chyba jestem po prostu zmęczona.- nie wiem dlaczego to powiedziałam ale jemu też ufałam. On również znosił moje humory nie tylko dlatego, że jest moim opiekunem ale jest dla mnie jak ojciec. Taki normalny którego zawsze chciałam mieć.
- Ale czym? - szatyn chyba nie zbytnio wiedział o czym mówię i nie dziwię mu się.
- Tym wszystkim, udawaniem kogoś kim nie jestem.- powiedziałam to. Wyrzuciłam to z siebie po czym przesiadłam się na parapet wcześniej zwalając wszystkie jego rzeczy - Wybacz.
- Czy ty jesteś chora?- spytał po chwili nie mogąc uwierzyć w to co mówię.
- Nie.- powiedziałam i wyszłam. Jeżeli tak ma się zachowywać to ja dziękuje. Trzasnęłam drzwiami i szłam w kierunku mojego pokoju czyli po prostu wzdłuż korytarza. Kiedy weszłam do pokoju zastałam Lole
- A ty co tu robisz?
- Mieszkam tak jak i ty. - opowiedziała nie wzruszona moim zachowaniem.- Za co ty tu do cholery trafiłaś?- spytała po dłuższej chwili. Jej pytanie mnie zszokowało.
- A co cię to obchodzi?
- Bo mnie to ciekawi. Nikt nie umie cię przyłapać na haju a wiem że kilka razy już byłaś i żaden z opiekunów nie wiedział o tym, więc nie za narkotyki.
- Gratuluję dedukcji. Znałaś Scooby'ego?- odpowiedziałam sarkazmem rzucając się - w dosłownym tego słowa znaczeniu - na łóżko.
- Bardzo śmieszne Fran, uśmiałam się. Nie to nie.
- Serio? Poddałaś się? Tak o?- byłam trochę zaskoczona, zazwyczaj mnie błagają a i tak nie dostają odpowiedzi.
- Tak.
- No dobrze, opowiem ci to ale kiedy indziej. Po kolacji okey?
- Tak, niech będzie. - odpowiedziała i w tym samym momencie do pokoju wpadła El krzycząc
- Fran idź stąd. Mam do pogadania z twoją znajomą!
- Przepraszam bardzo to mój pokój i nigdzie się nie ruszam.
- El uspokój się, on to zrobił nie ja!- wykrzyczała brunetka a ja nawet nie wiem o co chodzi.
- Kłamiesz
- Zamknijcie się!- krzyknęłam tak, że ich twarze zwróciły się do mnie.- Głowa mnie boli - kłamstwo - i nie mam ochoty tego słuchać - kłamstwo - więc El idź stąd do jadalni my zaraz dojdziemy.- ona nic nie mówiąc wyszła. Jak widać jednak się mnie boi.
- Dzięki.- powiedziała jedynie zmieszana Lola i wyszła. Każdy dzień tutaj od jej przybycia robi się coraz dziwniejszy.

---------------------------------------------------------------------------
Dobry Wieczór :)
Jak widać jest rozdział no i myślę iż Wam przypadnie do gustu. W następnym rozdziale lub za dwa rozdziały będzie napisana historia Fran, która myślę iż będzie ciekawa :)
Zapraszam do zadawania pytań bohaterom :)
No i zapraszam do oglądania zwiastuna Bloga Który pojawi się wkrótce :)https://www.youtube.com/watch?v=RguYGrKUzU4

Nowy Blog

https://www.youtube.com/watch?v=RguYGrKUzU4<- Zwiastun nowego bloga który pojawi się wkrótce
pozdrawiam xoxo

sobota, 20 kwietnia 2013

Rozdział 3

*perspektywa Loli*
Kilka ostatnich dni minęło szybko, głównie na kłótniach z Francise i rozmawianiu z Zaynem, Harrym, Lou i Niallem choć z Horanem najmniej. Nadal nie może się do mnie przekonać, tylko nie wiem czy to ze względu na jego brązowowłosą przyjaciółkę czy po prostu mnie nie lubi.
Idąc po schodach zauważyłam Davida, Troya i Rebbecke która tańczyła, jeżeli tak to można nazwać. Blondynka raczej wygłupiała się przed swoimi kolegami, gdyż jak wszyscy wiedzą ona nie umie tańczyć. Rebbecka jest pewną siebie, pyskatą blondynką o zielonych oczach, nie jest za wysoka, ma jedynie 170 wzrostu. Jej charakter jest dziwny, ponieważ raz jest miła i ma dobry humor a za drugim razem lepiej do niej nie podchodzić zupełnie jak u Fran. Przysiadłam się do chłopaków i razem z nimi kibicowałam Becce. Po chwili dziewczyna przewróciła się o własne nogi a Troy od razu zerwał się z miejsca i podbiegł do dziewczyny.
- Nic ci nie jest?- w jego głosie słychać było troskę i szczerość. Ja z brunetem jedynie się im przyglądaliśmy. Po chwili usłyszeliśmy hichot dziewczyny po czym również zaczęliśmy się śmiać. Przyjrzałam się Troyowi który teraz leżał koło dziewczyny. Ma prawie 180 wzrostu, ciemno kasztanowe włosy oraz brązowe oczy. Jest raczej miłym chłopcem, którego od dzieciństwa uczono, że kradzież to nic złego. Po chwili bezczynnego leżenia, chłopak wstał, pomógł swojej znajomej i oznajmił
- Lepiej pójdę z nią do pielęgniarki. Jeszcze coś sobie zrobiła.- promiennie uśmiechnął się do niej, a ona odwzajemniła to i delikatnie walnęła go w ramię. Nie wiadomo dlaczego ale chłopak wziął ją na ręce i pomaszerował z nią na 2 piętro do pielęgniarki. Gdy przestaliśmy ich widzieć, David wyciągnął z kieszeni paczkę fajek i podał mi ją. Rozejrzałam się po korytarzu, w poszukiwaniu jakiegokolwiek opiekuna. Gdy chłopak to zobaczył roześmiał się ironicznie i powiedział
- Bierz, nikogo nie ma.- po czym prawieże wypchnął mi paczkę do ręki. Kiwnęłam głową w formie
"dziekuję" a po chwili chłopak podpalił mi go. Zaciągnęłam się dymem pierwszy raz od wielu dni, więc moje ciało przeszył delikatny i miły dreszczyk. Siedzieliśmy w ciszy, dopóki chłopak nie zadał mi pytania
- A co tam u Fran? - popatrzyłam się na niego współczująco. On nadal myśli że ma jakieś szanse.
- Słuchaj, odpuść sobie Francise i skoncentruj się na kimś innym.
- Masz rację.- na jego twarzy zagościł piękny uśmiech odsłaniający jego białe, równe zęby i dwa dołeczki. Na ten widok aż sama się uśmiechnęłam i ponownie zaciągnęłam się papierosem. To samo uczynił chłopak. Widać było że nad czymś myśli, jednak nic nie mówiłam. Kto wie czy to się kiedyś powtórzy.
Po kilku minutach ciszy usłyszeliśmy głos jednego z opiekunów
- Ale żeby tak na schodach? Mogliście bardziej dyskretne miejsce sobie znaleźć.- to był Louis, jedyny z dwójki opiekunów którzy nie wściekają się na nas za palenie. Jak to oni mówią "Każdy ma prawo, w końcu ja też paliłem w waszym wieku" dosłownie oboje mówią to samo i zawsze się z siebie śmieją z tego powodu.
- No można było... - zaczął David a ja z Lou zaczęliśmy się śmiać. Tomlinson ma w dupie w jakim miejscu palimy, bo gdy nas przyłapie ktoś inny niż on i Luke to mamy problemy. Wtedy ta dwójka opiekunów musi sie mocno opanowywać żeby nie upaść na ziemię ze śmiechu.
Chłopak jedynie pokręcił głową, wziął ode mnie zużyty papieros i poszedł wyrzucić dowody naszej "zbrodni". Louis w tym czasie usiadł koło mnie na schodach i spytał ze zniewalającym uśmiechem na twarzy
- Myślałem, że nie palisz.
- Jeszcze wielu rzeczy o mnie nie wiesz.
- Masz rację. Może to zmienimy? - w jego niebieskich oczach pojawiły się dwie małe iskierki. Promiennie się do niego uśmiechnęłam i odpowiedziałam mu
- Chętnie.

                                                                           ***
- Na serio to zrobiłaś?
- No tak...- przyjemny, wiosenny wiatr który rozwiewał moje włosy, pochmurne niebo i wysoka temperatura nie stety wskazywały na zbliżającom się burze. Właśnie skończyłam opowiadać Louisowi o śmiesznej historii z dzieciństwa, więc chłopak nie może przestać się śmiać i powoli brakuje mu już powietrza.
- Oj weź przestań to było nie specjalnie. Poza tym miałeś gorzej z tego co słyszałam - chłopak od razu się opanował i nie wiadomo dlaczego wygładził swoją śnieżnobiałą koszulkę.
- No wiem. - przyznał mi niezbyt głośno rację.
- Co powiedziałeś?- zaczęłam się z nim droczyć a brunet zaczął mnie łaskotać jak małe dziecko. Po chwili wywaliliśmy się na ziemie cały czas się śmiejąc. Szczęście chciało że wylądowałam na nim a nie on na mnie. Nasze usta zaczęły się zbliżać do siebie jednak przerwał nam głos Harryego
- No no... czyżby ktoś łamał przepisy oraz zdradzał dziewczynę? Nie martw się Lola, ja jestem wolny.- po jego słowach głęboko spojrzałam w oczy Louisa... Czy on na prawdę ma dziewczynę i chciał mnie przy tym pocałować. Czemu on to robi.. Od razu wstałam z chłopaka, on zaczął szeptać coś co mu na pewno nie pomoże
- Lola.. wybacz.. to nie tak... na prawdę.- on od razu wstał za mną, jednak ja nie chciałam nikogo widzieć. Słyszałam za sobą jeszcze krzyki Harryego, żebym zaczekała lub  stanęła i Louisa na Harrego których już nie zrozumiałam, gdyż byłam zbyt daleko od nich. Wbiegając do budynku wpadłam na Chelsea - jedną z wielu opiekunów tutaj. Blondynka z troską w oczach przyglądała mi się a po chwili spytała
- Co się stało?- wymusiłam się na uśmiech, bo jak bym jej powiedziała Lou stracił by pracę a tego nie chcę.
- Nic się nie stało.. Po prostu Fran jest nie do zniesienia.- po części skłamałam jednak to prawda. Jest wkurzająca a ja nic nie mogę na to poradzić. Muszę jakoś przeżyć te dwa lata.
- Ona już taka jest. Przeżyjesz, miejmy nadzieje -
ostatnie słowa powiedziała bardziej do siebie niż do mnie po czym zabrała ręce z moich ramion i poszła w swoim kierunku. Ja od razu rzuciłam się w stronę pokoju, gdyż usłyszałam kroki charakterystyczne dla Harryego. Kiedy wpadłam do pokoju zastałam Niall'a czytającego książkę i dwójkę przyjaciół którzy się całowali. Tak tego to ja jeszcze nie zrozumiem, czemu oni  nie są parą ale to ich sprawa co robią ze swoim życiem.
- A ty co? Przed gwałtem uciekłaś? - zapytała z kpiną w głosie Francise przytulając się do Zayn'a.
- Raczej przed twoją gębą ale coś mi nie wyszło.-odparłam i rzuciłam się na swoje łóżko, gdzie urzędował Niall.
- Bardzo śmieszne, Ha ha ha - jedynie tak skomentowała moje słowa Francise i wróciła do swojego poprzedniego zajęcia. No cóż zostałam sama, gdyż Niall kompletnie nie chce ze mną rozmawiać. Nagle do pokoju wparował Harry razem z Louisem a blondyna nie wytrzymała krzyknęła "Kurwa, nauczcie się pukać" po czym wzięła Malika za rękę i wyszli z pokoju. Niall widząc zachowanie dwójki brunetów, ciężko westchnął, zamknął książkę, wstał i powiedział
- Widzę, że macie dużo do obgadania. Powodzenia Lola- i tyle go widzieliśmy. No pięknie, jednak mnie lubi ale woli zostawić mnie na pastwę losu...

---------------------------------------------------------------------------------------
Rozdział nie za specjalnie udany jednak jest :) Myślę iż jest całkiem całkiem i przepraszam że nie dodawałam ale nie miałam jak no i musiałam go napisać :P
Przypominam że możecie zadawać pytania bohaterom :)
Pozdrawiam i zapraszam do komentowania :) xoxo 

wtorek, 9 kwietnia 2013

Cześć

Jestem winna wam małe przeprosiny! Nie dodaję na razie rozdziału gdyż
a) mam karę na komp i nie mam jak pisać
b) nie mam kiedy pisać bo nauka itp
Strasznie was przepraszam i gdy tylko napiszę to poproszę kogoś by wstawił lub sama wstawię gdy skończy się kara. MASSIVE SORRY Na serio. 

poniedziałek, 1 kwietnia 2013

Rozdział 2

*Perspektywa Farncis* 
Znów pobudka, no przynajmniej dla ludzi nie cierpiących na bezsenność. Nie wiem czemu ale przetarłam oczy, możliwe że ze starego przyzwyczajenia. Zanim El zdążyła mi powiedzieć "Czas wstawać" przerwałam jej mówiąc
- Nie mów tego wkurwiającego tekstu do mnie, tylko obudź naszego nowego ptaszka.- wskazałam brunetce łóżko, na którym jeszcze smacznie spała moja nowa zabawka.- Albo wiesz co? Mówiłaś, że powinnam być milsza, to może ja ją obudzę?
- No dobrze, jak wolisz.- brunetka wyraźnie była zdziwiona moją nagłą zmianą postawy ale zgodziła się, jednak nadal dziwnie oraz podejrzanie mi się przyglądała. W końcu wzruszyła ramionami i wyszła z pokoju kręcąc głową. Czasem jej nie rozumiem, chce być miła - jest źle, jestem nie miła, zła i wkurwiająca - jest źle. Już zbytnio nie wiem co ja mam do cholery robić. Kiedy tylko 16-latka zamknęła drzwi ja ponownie popatrzyłam się na moją  nową współlokatorkę, która właśnie przekręciła się na drugi bok powoli otwierając oczy.
- Dzień dobry.- miło przywitała się ze mną ziewając.
- Dla kogo dobry ten dobry.- powiedziałam pod nosem do siebie a do brunetki zwróciłam się z jednym małym pytaniem - Zawsze tak wyglądasz rano?
- Ale jak?- dziewczyna zdziwiła się i jeszcze mocniej przytuliła się do poduszki.
- Tak.. głupio i brzydko. Zawsze będę miała taki koszmar rankami?- powiedziawszy to wstałam z miejsca, wzięłam przybory toaletowe i wyszłam z pokoju prosto do łazienki.
Gdy weszłam do pomieszczenia spotkałam nie typowego gościa jak na to miejsce. Mianowicie był to David, to jeden z 16-letnich nowych mieszkańców ośrodka. Nie znam go za dobrze - choć się już poznaliśmy -ale scena na stołówce powinna go uświadomić.
- Co ty tu robisz zboczeńcu?- zapytałam bruneta rozkładając swoje rzeczy na umywalce.
- Samo twoje określenie odpowiada na twoje pytanie.- odpowiedział pewny siebie i wstał z parapetu. Zaczął chodzić po pomieszczeniu przyglądając się mi, praktycznie obmacywał mnie wzrokiem.
- A tak na serio, czego chcesz?- po kilku minutach nie wytrzymałam, musiałam spytać. Ta cisza, jego zachowanie przyprawiało mnie o dreszcze i złe wspomnienia. Chłopak zatrzymał się przede mną wciąż wodząc wzrokiem po moi ciele.
- Przecież wiesz, nie udawaj głupiej Fran. - powoli podchodził do mnie a ja odsuwałam się od niego. Jednak nie wyszło mi to, gdyż po kilku krokach zatrzymałam się na umywalce. Może i jestem chamska oraz pyskata ale za to drobna i nie umiem się bronić. Mnie i chłopaka dzieliło już tylko kilka centymetrów, kilka niebezpiecznie małych centymetrów. Już prawie nasze usta się złączyły w pieprzonym pocałunku gdy do łazienki weszła Lola. Chłopak momentalnie się ode mnie odsunął a dziewczyna była na tyle zszokowana, że chciała wyjść jednak ja ją powstrzymałam tak samo jak David.
- Zostań, nic się nie stało.- powiedział chłopak, głupkowato się do niej uśmiechając. Ona nic nie mówiąc weszła do pomieszczenia i przystanęła przy jednej z umywalek. Chłopak wychodząc szepnął do mnie
- Jeszcze nie skończyłem Francis. Dostanę tego, czego chcę. Pamiętaj. - moje serce zaczęło bić jak u
małego, przestraszonego królika, które pragnęło teraz jedynie znaleźć się w objęciach Malik' a i powiedzieć mu wszystko jednak nie mogłam. Nie mogłam ze względów na samego Zayn' a jak i na David'a. Mulat wkurzył by się i poszedł przemówić Davidowi do rozsądku co źle by się skończyło dla mojego przyjaciela.
- Wszystko okey?- w głosie brunetki słychać było nie pokój ale także wymuszoną troskę.
- Tak.- odwarknęłam jej i zajęłam się swoim wyglądem. Wzięłam swoją kosmetyczkę do ręki i zaczęłam udoskonalać swój wygląd. Zaczęłam od podkładu by jakoś ujednolicić kolor mojej skóry, następnie róż, tusz do rzęs i oczywiście eye liner. Gdy kończyłam malować pierwsze oko, spojrzałam się z zadowoleniem w lustro. Wyglądało ładnie, jedynie trzeba dorobić drugie oko.
Gdy skończyłam zauważyłam, że brunetka przygląda mi się z zaciekawieniem. Nie rozumiałam jednak czemu, co ją tak ciekawi w moim wyglądzie.
- Coś ci przeszkadza?- w końcu nie wytrzymałam a dziewczyna spuściła głowę z zawstydzenia.
- Nie tylko... Nie ważne.- o czym myślała, gdy na mnie patrzyła pozostanie dla mnie jak na razie jedynie tajemnicą.
 Po chwili Lola zaczęła robić to samo, czyli malować się. Jednak ona zaczęła od oczu. Zaskakujące i ciekawe, nie słyszałam jeszcze by to od eye linera zaczynało się malować. Dziewczyna sobie jednak nie przeszkadzała i tym razem to ja patrzyłam się na nią. Gdy skończyła malować pierwsze oko spojrzała na mnie wyczekująco i powiedziała
- Nie rób tak bo wyglądasz jak debil. - no myślałam, że jej przypierdolę. Zamiast tego ironicznie odpowiedziałam jej
- O, czyli dobrze cię naśladuje.- brunetka już nic nie mówiąc odwróciła się z powrotem w stronę lustra i kontynuowała swój makijaż. Ja zadowolona z siebie opuściłam pomieszczenie i poszłam do swojego pokoju odłożyć rzeczy. Cały czas roztrzęsiona po tym co się stało postanowiłam pójść do Niall' a i mu opowiedzieć co zaszło kilka minut temu. Wzięłam ze sobą paczkę fajek i wyszłam z pokoju.
Szłam przez korytarz i mijałam wielu znajomych, którzy co chwilę mówili mi "cześć" i inne pierdoły. Odpowiadałam im tylko uśmiechem lub nic nie mówiłam. Po chwili nie uwagi, którą spowodował natłok myśli, wpadłam na kogoś. A mianowicie na Luke'a, jednego z opiekunów
- Uważaj jak chodzisz małolato. - powiedział to radosnym tonem i uśmiechnął się do mnie.
- Co? Ach.. Tak okey- odpowiedziałam świeżo co wyrwana z rozmyślań.
- Co się stało?- spytał całkiem troskliwie cały czas trzymając mnie za ramiona, jednak kiedy zobaczył jak się denerwuje puścił mnie.
- Nie nic, po prostu rozmyślałam nad czymś. A teraz sobie pójdę- powiedziałam do opiekuna i już mnie nie było. Cały czas zastanawiałam się czemu David chce akurat mnie. Jest w tym ośrodku wiele dziewczyn na przykład takich jak Nessie, które by się zgodziły
Przeszłam na drugie skrzydło ośrodka i weszłam do pokoju z numerem 15. W środku zastałam jedynie Zayn'a który czytał książkę. Gdy tylko mnie zobaczył odłożył ją a ja chciałam stamtąd wyjść. Nie lubię go okłamywać a najgorsze jest to, że on wie kiedy kłamię. Poznaliśmy się na komisariacie, gdy mnie przywieźli a on znużony z nonszalancją siedział na jednej z drewnianych ławek w holu. Przyglądaliśmy się sobie nawzajem, aż w końcu posadzono mnie koło niego. Od razu poczułam zapach fajek wymieszany z perfumami oraz alkoholem. Zaczął rozmowę, która potem zaczęła się nam wydłużać i rozmawialiśmy przez kilka godzin. Rozmawialibyśmy dłużej ale w końcu nie zabrano mnie do oficera. Myślałam, że kontakt się
urwał, ponieważ gdy wyszłam z przesłuchania jego już nie było.
Jednak kiedy kilka dni później trafiłam do ośrodka on przywitał mnie jako pierwszy. Trochę mnie to zdziwiło ale cóż był wtedy radosny i śmieszny. To on oprowadził mnie po ośrodku i inne takie. Kiedy spytałam go za co go zamknęli w tym ośrodku on zaczął się jedynie śmiać. No i do tej pory nie wiem czemu tu jest.
Wracając do teraz, chłopak poklepał miejsce koło siebie a ja jak mała dziewczynka bez możliwości odwrotu poszłam tam i usiadłam na wskazanym przez niego miejscu.
- Po co przyszłaś niewiasto?- spytał z charakterystycznym dla niego brytyjskim akcentem.
- Czytasz starą książkę?- spytałam, gdyż po sposobie jego wysławiania można tak stwierdzić. On jedynie się załamał i spytał z rozbawieniem w głosie
- Czy trzeba czytać stare książki by tak mówić?
- No tak.- stwierdziłam a chłopak zaczął się ze mnie śmiać. Jego śmiech oraz cały on jest bardzo zaraźliwy więc po chwili również i ja zaczęłam się śmiać z własnej głupoty. Przy Zaynie mogę być sobą.
- No ale. Po co przyszłaś?- spytał kiedy już przestaliśmy nabijać się z mojej inteligencji.
- To już nie można przychodzić do swojego przyjaciela?- ostatnie słowo mocno podkreśliłam całując go w usta. Starałam być jak najbardziej normalna, co jak na razie mi wychodziło. Po chwili jeden nie winny pocałunek przemienił się w falę namiętnych pocałunków, które trwały by jeszcze gdyby do pokoju nie weszli Niall, Louis oraz Lola.
- Czy wy nie umiecie pukać!- krzyknęłam gdy weszli do pokoju.
- Czy wy nie umiecie korzystać z zegarków?!- krzyknął Louis dla śmiechu, ale mi nie było.
- Nie umiemy!- powiedział Niall i rzucił się na mnie i Zayn'a krzycząc "kanapka"
- Niall złaś ze mnie!- krzyknęłam na blondyna, po czym usłyszałam głos Loli
- Czemu ma zejść? W końcu wyglądasz ładnie. - wszyscy w pokoju zaczęli się śmiać oprócz mnie. Dobrze, że Lou zagonił nas do jadalni bo inaczej była by jadka.

-----------------------------------------------------------------
Witam serdecznie :)
Jest nowy rozdział :) który mam nadzieję iż wam się podobał. Jest myślę że długi i całkiem ciekawy no i Lola zaczęła się rozkręcać. Zachęcam do wyrażania opinii jakże i do zadawania pytań bohaterom.
Pozdrawiam :)

piątek, 29 marca 2013

Rozdział 1

*Perspektywa Loli* w tle 
Gdy tylko wysiadłam z auta, uwaga wszystkich spadła na mnie. Trochę mnie to speszyło, nie powiem. Nie pewnie poprawiłam torbę, która zsuwała się z mojego ramienia. Jeden z glin wyjął moje walizki i podał mi je. Popatrzyłam się na niego jak na idiotę, więc postawił je obok i odszedł kręcąc głową. Zobaczyłam jak mój ojciec dyskutuje z za pewnie dyrektorem placówki. Zaczęłam przyglądać się moim nowym współlokatorom.  Szczerze? Większość chłopaków wygląda tak samo, jedynie kilkoro się wyróżnia tak samo jest z dziewczynami. Jednak jedna wyróżnia się zdecydowanie w sumie jej koledzy też. Są inni niż reszta, to widać, więc będzie ciekawie.
- Może ci pomóc?- jakiś chłopak wyrwał mnie z rozmyślań. Był całkiem przystojny, na pewno starszy ode mnie. Jego brązowe włosy postawione na żel, umięśniona klata, niebieskie oczy i dołeczki kiedy się uśmiechnął zahipnotyzowały mnie i przyznam, że mogłabym się tak gapić godzinami jednak pewnie już teraz głupio wyglądam. Szybko "wybudziłam" się z transu i spojrzałam na niego.
- Tak, chętnie. Nie zbytnio wiem co mam teraz z sobą zrobić.- słodko się do niego uśmiechnęłam. Jeżeli
każdy chłopak w tym miejscu jest jak on, myślę że przeżyję. Lepsze to niż poprawczak czy więzienie.
- Jestem Louis, twój nowy opiekun.- moja mina musiała wyglądać ciekawie. Jeżeli to mój opiekun to nici z przelotnego romansu. A w sumie, kto to wie...- pokaże ci gdzie mieszkasz.- zniewalająco uśmiechnął się do mnie a ja odpowiedziałam mu tym samym.
- A więc tu jest jadalnia.- już od kilku minut chodzimy po całym ośrodku a ja i tak go nie słucham. Zastanawia mnie jedno, dlaczego kilku chłopaków pytało się mnie ile biorę. To pozostanie na razie dla mnie zagadką. Szliśmy po długim korytarzy, byliśmy sami. Nikt oprócz nas po nim nie chodził. Z jakiś drzwi nagle wyszedł wysoki brunet z lokami na głowie. Zniewalająco uśmiechnął się w naszą stronę i podszedł do nas.
- Hej jestem Harry a ty za pewnie jesteś Lola. - chłopak wziął od opiekuna walizki i powiedział mu
- Lepiej ja ją zaprowadzę, Franky nie jest w najlepszym nastroju.- zaczęło mnie zastanawiać o co mu chodzi. Louis tylko pokiwał głową i oddał chłopakowi walizkę.
- Powodzenia.- jedynie tyle powiedział i odszedł, zostawiając nas samych.
- Nie martw się, wszystko będzie dobrze. Załóżmy- to ostatnie słowo powiedział do siebie, ale i tak je usłyszałam.
Kiedy weszliśmy do średniego pokoju na łóżku siedział brunet oraz blondyn a między nimi szatynka. Była przez nich trzymana. Harry zaczął się śmiać a ja nie zbytnio wiedziałam co mam zrobić. Położyłam swoją torbę na łóżku oraz wzięłam walizkę od Harry' ego miło uśmiechając się do niego. Chłopak odwzajemnił to i usiadł u mnie na łóżku rozkładając się na nim. Ja w tym czasie rozejrzałam się po pokoju. Wszędzie walały się jakieś rzeczy, torby i inne pierdoły. Zastanawiało mnie co się tu działo, zanim przyszłam. Kiedy usiadłam w pokoju słychać było tylko jak dziewczyna się wierci by tylko się wyrwać z uścisków jej kolegów. W końcu blondyn zaczął mówić
- Jestem Niall. To jest Zayn a to jest Franky, twoja nowa współlokatorka- na te słowa dziewczyna zaczęła szamotać się jeszcze bardziej i kręcić głową. Po chwili chłopaki stwierdzili że muszą iść, bo za chwilę będzie kontrola. Kiedy puścili dziewczynę, ona od razu zaczęła pocierać swoje chude nadgarstki. Przed wyjściem Zayn obdarował ją długim pocałunkiem.
W pokoju nastała niezręczna cisza, którą przerwało dopiero pukanie do drzwi. Do pokoju weszło dwoje młodych opiekunów trzymając się za ręce.
- Podoba ci się tutaj?- mulatka od razu zaczęła mnie wypytywać a na twarzy Franky pojawił się grymas.
- Tak, dziękuje.
- To świetnie, za kilka minut obiad. Nie spóźnijcie się.- powiedziała tylko tyle i wyszła. To miejsce zaczyna mnie trochę przerażać.

***

Obudziłam się zalana potem oraz łzami. Miałam zły sen. Nie, to co mi się śniło można zaliczyć do koszmarów. Zdecydowanie był to jeden z najgorszych koszmarów. Jestem tu kilka dni a ona przyprawia mnie o dreszcze. I znów to samo. Siedzi na swoim łóżku, nogi ma przykryte kocem a w ręku trzyma talię kart co chwila tasując je.
- Czyżbyś źle spała?- jej głos był cichy oraz zachrypnięty przez co obrazy z koszmaru powróciły do mnie. Delikatnie uniosłam się na łokciach na materacu. Spojrzałam na mały zegarek stojący obok łóżka. Jest 3:23. Środek nocy a ja nie podejrzewam, że uda mi się zasnąć.
- Obchodzi cię to?- odpowiedziałam brunetce i sama usiadłam na łóżku. Ona nic nie odpowiedziawszy wyciągnęła spod łóżka paczkę papierosów oraz zapałki a następnie zapaliła jednego i znów schowała paczkę. Powoli zaciągała się smakiem a ja się jej przyglądałam. Czemu? Tego nikt nie wie. Coś w jej zachowaniu, wyglądzie w sposobie jakim żyje ciekawi mnie. Każe mi się przyglądać, każe mi zawstydzać się. Od kilku dni również siedzi mi jedno pytanie. Co z nią jest nie tak. Niby popularna i wredna ale wstydliwa.
Przez te kilka dni przekonałam się, że dobrze mi było w Centrum nowego Jorku. W moim przytulnym pokoju na samej górze apartomentowca w centrum, samym centrum Time Square. Tęsknie za tym widokiem, który podziwiałam dzień w dzień, każdej nocy gdy nie mogłam zasnąć. Po prostu zawsze. Teraz mam okienko na jakiś ogród i bramę tego miejsca. Już wolałabym ją wydać. Wtedy stwierdziłam, że przecież nie będzie tak źle, jednak się myliłam. Nie wiedziałam, że ludzie mogą być tak wredni. To ona rozpuściła plotkę, że trafiłam tu za prostytucję. Jednak nie tylko ona jest bez winy. Oby dwie dajemy sobie w kość, co chwila dogryzając sobie. Poznałam kilkoro naprawdę fajnych ludzi, którzy jak się okazało są również przyjaciółmi Francis. Moje stosunki poprawiły się z Harrym. Jest mi bliski, to od niego dowiedziałam się wielu rzeczy na temat tego miejsca. Na przykład Zayn i moja współlokatorka są tylko przyjaciółmi a tak na prawdę kochali się już kilka razy. Niall to jej najlepszy przyjaciel tak samo jak Lou i on. Jednak nadal nie wiem, czemu tu trafiła. Harry mówi że to wiedzą tylko opiekunowie, Niall i Zayn i nikt inny.
- Masz rację, nie obchodzi mnie to ale chciałam być miła.- wrednie uśmiechnęła się do mnie.
- Ty i bycie miłą. Śnisz na jawie? A nie czekaj ty nie śpisz.
- No to co się głupio pytasz. Myślałam, że nie jesteś blondynką.- odgryzła się i ponownie zaciągnęła papierosem. Już miałam jej coś odpowiedzieć, gdy drzwi powoli się otworzyły i do pokoju wszedł Niall a dziewczyna zgasiła papierosa w popielniczce.
- Co ty tu?- jedynie tyle zdołałam powiedzieć a chłopak już wygodnie ułożył się razem z szatynką w łóżku.
Zanim chłopak zasnął powiedział jedynie dwa słowa, które mnie rozśmieszyły
- Zayn chrapie.- oboje wyglądali słodko razem wtuleni w siebie. Dziewczyna oczywiście nie spała, jedynie słuchała jak jej przyjaciel sapie jej w kark. Ja po chwili przyglądania się tej dwójce sama usnęłam.

--------------------------------------------------------------
Witam, witam.
Jest 1 rozdział i no cóż, trochę mi nie wyszedł. Miałam na niego mnóstwo pomysłów które nie chciały dać się ułożyć w całość. Wiem może nie jest za długi ale akcja dopiero się rozkręca a sama miałam mnóstwo spraw dziś na głowie, a chciałam byście mieli co czytać :)
Obiecuję, że następny będzie długi! Zachęcam do komentowania oraz zadawania pytań bohaterom :)
Pozdrawiam xoxo 

niedziela, 24 marca 2013

Prolog

*Perspektywa Francis* w tle 
Znów kolejny dzień taki sam. Pobudka wraz z poranną kontrolą, śniadanie, lekcje, obiad razem z kontrolą, czas wolny, kolacja i znów sen oraz nocna kontrola. Przynajmniej tak wygląda każdy dzień pracowników. Dla nas, dla mieszańców jest zupełnie inny. Mamy własne sprawy dla których jesteśmy gotowi poświęcić wszystko. Tylko jest mały problem. My nie mamy już nic. Zabrano nam wolność, godność osobistą no i rodzinę, choć nie twierdzę że kiedyś taką posiadałam. Jedynie z szacunkiem traktowałam samą siebie.
Rozmyślałam tak nad tym wszystkim, dopóki do pokoju nie zaczęła dobijać się Eleanor po czym wbiegła jak zwykle radosna.
-Czas wstawać Franky -lubię ją ale nie nauczyła się jeszcze wielu rzeczy, a jest tu od roku.
-Przecież wiesz, że nie spałam. Bez potrzeby to mówisz. - odpowiedziałam brunetce i powoli zaczęłam się odkrywać. Ona tylko uśmiechnęła się promiennie, zapisała coś w teczce i usiadła na brzegu łóżka.
- Mówisz to codziennie.
- Bo ty mówisz to samo dzień w dzień. - El jest w moim wieku, jest na praktykach tu i nie dziwmy się, że w tak młodym wieku wzięli ją na praktyki do tego miejsca. Jest córką dyrektora.
- Wiesz, nie powinnam ci mówić ale... - szykuje się wiadomość. Zawsze zaczyna tak zdania z jakimiś informacjami, które usłyszę jako pierwsza - ktoś do Was dołączy i chyba zamieszka z tobą. Masz jedyna wolne łóżko w pokoju.-moje oczy od razu się powiększyły i oparłam się łokciami o materac.
- Co takiego? Nie ma mowy.- zanim dziewczyna zdążyła coś powiedzieć ja już zaczęłam iść w stronę gabinetu jej ojca oraz przełożonego. Po drodze mijałam wielu opiekunów, którzy widząc jak z frustracją prawie że biegnę przez korytarz w samej koszulce i majtkach, zawracali i starali się mnie dogonić. Wiedzieli co się zaraz stanie.
- Fran czekaj!- jeden po drugim krzyczeli za mną a nie którzy w tym moi przyjaciele powychodzili na korytarze i śmiali się z całej sytuacji.
W końcu dotarłam do gabinetu Chrisa i bez pukania wparowałam wręcz.
- Jakim prawem wpychasz mi jakąś małolatę do pokoju.- wrzasnęłam na mężczyznę a ten aż podskoczył na krześle.
- Francise uspokój się. Poza tym sama jesteś małolatą. Ona będzie w tym samym wieku co ty.- on powiedział to z takim spokojem jakbym weszła tu grzecznie. Widocznie się już przyzwyczaił do moich wybryków.
- To że jest w moim wieku nie znaczy że może mieszkać że mną. Jest wiele wolnych pokoi.
- Są w remoncie.
- To nie przeszkadza- krzyknęłam już wkurzona. 3 lata mieszkam sama i jakoś nie widzi mi się mieszkanie z kimś.
- Fran uspokój się. Ona zamieszka z tobą i już. Nie masz nic do powiedzenia. Dziękuję że przyszłaś. - wkurzona walnęłam dłonią o blat jego biurka i wyszłam. Szłam przez korytarz aż nie zatrzymała mnie pewna osoba a mianowicie Liam, 21 letni opiekun o ciemno brązowych włosach.

- Liam puść mnie.
- Nie masz prawa się wściekać. Wiedziałaś że w końcu tak się stanie.- w duchu opanowałam się i wysiliłam na uśmiech, jednak w środku aż się gotowałam.
- Masz rację Liam.- on odwzajemnił uśmiech i puścił mnie.
Weszłam do swojego pokoju lekko opanowana i postanowiłam się trochę ogarnąć. Wzięłam swój biały, puchowy ręcznik oraz kosmetyczkę i ruszyłam w kierunku damskiej łazienki.
 Kiedy weszłam napotkałam Nessie, która kończyła swój poranny makijaż.
- Ładny popis dałaś kilka minut temu.- miło przywitała mnie malując sobie rzęsy w samych spodniach i staniku, który nie oszukujmy się lekko na niej wisi. Blond włosa dziewczyna ma niedowagę z powodu tutejszego jedzenia. Sama dość sporo schudłam przez ostatnie 3 lata. Nic jej nie odpowiedziałam, jedynie zrzuciłam swoje ubranie i weszłam pod prysznic. Kiedy mydliłam swoje ciało usłyszałam jak Nessie gada z Danielle - 20 letnia opiekunką o średnich, kręconych i brązowych włosach oraz ciemnej karnacji.
- Za chwilę chce was widzieć na śniadaniu. Przekaz to Farn ,gdy wyjdzie. - i chyba na tyle miała do powiedzenia gdyż więcej jej głosu nie usłyszałam. Wyszłam spod prysznica i zanim Nessie cos powiedziała pokiwałam głową twierdząco i wyszłam kierując się spowrotem do siebie owinięta jedynie w ręcznik. Kiedy weszłam na moim łóżku siedział Niall trzymając w jednej ręce książkę a w drugiej batonika.
- Zaraz śniadanie a ty już jesz?- zaśmiałam się tym samym strasząc blondyna. Chłopak popatrzył się to na mnie to na batonik i powiedział
- Zaspokajałem się ale skoro ty przyszłaś.- po jego słowach oboje wybuchliśmy śmiechem. Blondyn zaczął powrotem zajadać się batonikiem, spoglądając to na mnie to w książkę.
- Nie masz na co się gapić i tak ci nie pokaże zboczuchu- powiedziałam zakładając bieliznę a on tylko mruknął jakieś nie zrozumiale słowa. Szanuje swoje ciało i boje się o nie od kilku lat jednak przy Niallu, Zaynie, Harrym i Louisie nie musze się bać. Wiem ze im mogę ufać. Podeszłam do wysokiej, sklejkowej szafy i otworzyłam ja a to był błąd. Gdy tylko uchyliłam drzwi z szafy wychylił się Zayn a ja krzyknęłam głośno zamykając przy tym drzwi i Zayn dostał nimi w głowę. Moje serce waliło jak szalone a na domiar złego cos zaczęło mnie ciągnąc za nogę, wiec zaczęłam szarpać co spowodowało ze upadlam na ziemie. Odwróciłam się i spojrzałam kim jest potwor. Jednak zamiast potwora znalazłam tylko Lou z Harrym
- Ja was zabije!- krzyknęłam kiedy oni zaczęli się śmiać. Zayn który już oprzytomniał po spotkaniu z szafa zaczął nawijać
- A który to już raz nas zabijesz? Wiesz jak fajnie ci się cycki trzęsły. Brawo chłopaki- brunet przysunął się by mnie podnieść z ziemi jednak ja go uprzedziłam i pociągnęłam za nogę by sam poczuł ten bol, po czym wstałam i podeszłam do szafy wyjmując z niej ubranie. Po ubraniu odwróciłam się w stronę chłopaków, którzy grzecznie siedzieli na łóżku.
- Odegram się. Ej wiecie ze będę miała jakaś wywlokę w pokoju?
- Fran nie przesadzaj.- odezwał się Louis, jeden z naszych opiekunów. Jest tak jakby naszym przyjacielem oraz starym przyjacielem Harrego.
- Co? Nowa prostytutka przychodzi? - z zaciekawieniem zaczęli się mi przyglądać. Kiedy Nessie zjawiła się w ośrodku, faktycznie trafiła tu za prostytucje i chłopaki cholernie się cieszyli, chyba wiecie czemu. A teraz podsunęli mi niezły pomysł. Niech wie kto tu rządzi. Mała plotka nie zaszkodzi. No przynajmniej mi.
- Chodźcie na śniadanie- jedynie tyle powiedziałam do chłopców  a ci wstali ze smutnymi buźkami. Cóż życie bywa okrutne. Szliśmy długim korytarzem, gdy nagle Harry wpadł na pomysł ścigania się we dwójkę. Wyścig polegał na tym ze jedna osoba siada drugiej na plecach i dwie pary się ścigają. Niall zaproponował ze będzie sędzia, bo mu się biegać nie chce. Wszyscy się zgodzili a blondyn poczłapał na koniec korytarza. Ja weszłam na plecy Zayna a  Lou na Harrego krzycząc przy tym
- Larry powrócił dziwki.- kiedy byliśmy gotowi Niall zdjął koszulkę i machnął nią jak dziewczyny na ulicznych wyścigach. Wszyscy wystartowali i gdyby nie Luke- jeden z opiekunów- wyścig by się zakończył. Jednak ten zaczął na nas krzyczeć, że wszyscy na nas czekają. My posłusznie szliśmy za nim co chwile się śmiejąc z Harrego i Nialla którzy naśladowali małpy idą za naszym opiekunem. Kiedy on się odwracał sprawdzając co nam jest oni przestawali. W końcu gdy dochodziliśmy do stołówki Lou spytał się Luka
- Czy chcą ogłosić to co ten?.
- Tak  ciemnoto.- odpowiedział Luke. A no tak chyba zapomniałam wam wspomnieć ze Luke traktuje nas jak przyjaciół a my go. Odzywa się tak do nas tylko bez obecności Chrisa czyli praktycznie zawsze. Louis nie ma z tym problemu, Chris wie co nas wszystkich łączy. Poza tym Louisa traktuje jak syna, gdyż jest chłopakiem jego córeczki.
Gdy w końcu weszliśmy do pomieszczenia wszyscy spojrzeli się na nas. To moje drugie czy trzecie wejście tutaj w takim stylu. Zayn wykorzystał tą okazję namiętnie mnie całując po tym jak kilkoro nowych, którzy przyszli kilka dni temu, patrzyli się na mnie obmacując mnie wzrokiem.To nasza stara zagrywka. Chyba jedynie Zayn i Niall, oraz opiekunowie, wiedzą czemu tu trafiłam i starają się by tak zostało. Wiedzą co mi się działo, więc chronią mnie przed napalonymi kretynami. Kiedy młodzi to zobaczyli od razu odwrócili od nas wzrok. Ciekawe.
- No dość tych czułości, na miejsca- powiedział Lou i wskazał nam nasz stolik. Skromny na 5 osób, drewniany stół stojący na środku jadalni. Nigdy nie chciałam go ale chłopcy się uparli, więc musiałam się zgodzić. Jadalnia to ogromne miejsce ze względu na ilość osób w ośrodku. Przy oknach, obok drzwi jest stolik opiekunów, a na przeciwko tego stołu znajdują się nasze stoły. Na prawo od nich są drzwi do kuchni.
Podeszliśmy do stolika przy którym siedziała już Sophie, nasza znajoma.
- Cześć- nie śmiało przywitała się z nami i kiedy mieliśmy już coś odpowiedzieć Chris zaczął przemawiać.
- Jak część z was już wie, dzięki porannemu popisowi Francis, coś ma się dziś zdarzyć. A będzie to przyjazd nowej młodocianej. Proszę przyjmijcie ją choć trochę subtelnie.- powiedział to takim przyjemnym głosem i usiadł, ogłaszając przy tym że można jeść. Spojrzałam na talerze na których znajdowała się przybladła jajecznica oraz dwie kromki chleba posmarowane masłem. Wzięłam widelec do ręki po jakiś 2 minutach, kiedy to reszta już jadła. Nałożyłam kawałek na widelec a następnie włożyłam jedzenie do buzi. Okropne. Od razu wyplułam to w serwetkę i zajęłam się chlebem. Przynajmniej to można zjeść. Moją porcję bladej papki oddałam Niallowi, tak jak zawsze.
- Jak wy możecie to jeść?- spytałam z obrzydzeniem patrząc jak moim przyjaciołom, no przynajmniej Niallowi oraz Harremu, aż się uszy trzęsą. Po skończonym śniadaniu udaliśmy się do pokoi no przynajmniej większość. Ja, Zayn i Harry wyszliśmy przed budynek by usiąść na schodach - naszym ulubionym miejscu. Dzisiejszego dnia nie było za gorąco, więc z przyjemnością wtuliłam się w Zayn'a.
Siedzieliśmy tak może z 2 godziny, śmiejąc się oraz rozmawiając, gdy w końcu przed bramą zobaczyliśmy czarny samochód oraz radiowóz, który po otwarciu bramy przez ochroniarz zaczęli powoli jechać po długiej, żwirowej ścieżce. Jeszcze nie wiecie wszystkiego o tym miejscu, ale spokojnie wszystko się wyjaśni. Po jakiś 2 minutach można było zobaczyć tutaj wszystkich mieszkańców. Zawsze tak jest. Kiedy tylko auto podjechało pod ganek z tłumu wyszedł Chris oraz reszta opiekunów. Wszyscy z ciekawością wpatrywali się w samochód. Dopiero po chwili wysiadła z niego dziewczyna, mianowicie brunetka. Nie wyglądała na kogoś, kto trafiłby do tego miejsca. Jej wygląd był łagodny i prosty. Jedyne myśli, które krążyły mi wtedy po głowie brzmiały "O to tak wygląda moja nowa zabawka"

-----------------------------------------------------------------
Witam, witam,
wiem rozdział miał być kiedy indziej ale zw względów usunięcia jednego z blogów mogę dodawać tu :)
Wiem, prolog nieco nudny ale to wprowadzenie, więc cóż nie może być ciekawy. Myślę że spodobał się wam i liczę na szczere opinie co do niego.
Możecie również zadawać pytania bohaterom pod rozdziałami, no i doszła muzyka w tle. Myślę że wybrałam odpowiednią. Pozdrawiam xoxo