sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 6

*Perspektywa Francise*
- Jestem nie wyspana.- powiedziałam ziewając przy stole, opierając się o ramię Zayn'a i czekając na posiłek którego i tak nie tknę.
- Każdy jest Fran, to przez tego lunatyka. A poza tym i tak nie śpisz.- jak pewnie się zorientowaliście, ubiegłej nocy nikt się nie wyspał przez "lunatyka" jak to twierdzą opiekunowie. Podobno ktoś przez sen strzelał w okolice naszego budynku jednak mi się to wydaję podejrzanie. Huk ze strzału było słychać jakby w budynku a nie obok. Ale oczywiście wszyscy uważają, że to moje chore wymysły i mi nie wierzą. Chyba się poddam ale czas pokarze, jak na razie trzymam swoje zdanie i wiem co myślę. W ogóle wydaję mi się, że ten dzień będzie jakiś dziwny jednak trzyma mnie przed zaśnięciem myśl. Myśl przypominająca mi, iż dziś przychodzi mnie odwiedzić matka.
- Dzieńdoberek.- usłyszałam piskliwy głos Sophie. Czasem wkurza mnie jej pozytywne nastawienie do życia a szczególnie dzisiaj. Chyba tylko ona coś spała i się wyspała. Ja może i jestem nie wyspana ale te emocje mnie wykończyły. Potrzebuję kawy a jak na razie nigdzie jej nie widzę. W końcu na jadalnie trafiły tace z jedzeniem oraz wózki z kawą, herbatą oraz sokiem. Zayn jako kochany przyjaciel wziął ode mnie kubek wraz ze swoim i poszedł nalać nam po kawie. Znaczy mam nadzieję, iż naleje mi kawy a nie herbaty czy soku.
- Jak ty to robisz?- zapytałam blondynkę, która ożywiona rozmawiała o czymś z Nessie.
- Ale co?
- Że zawsze jesteś radosna. Prochów nie bierzesz więc?- spytałam spoglądając na nią z zaciekawieniem i namysłem. Ona spojrzała na mnie nie pewnie, nie wiedząc co dokładnie mi odpowiedzieć. Na jej twarzy
pojawiło się zmieszanie i szczerze mówiąc cały pas emocji. Po chwili namysłu na jej twarzy ponownie pojawił się uśmiech i z wielkim uśmiechem na twarzy odpowiedziała mi
- To bardzo proste. Ja po prostu nie patrzę na złe strony świata. Patrzę jedynie na to co jest dobre. Spróbuj kiedyś, może będziesz milsza.- po jej słowach każdy przy stole wybuchł śmiechem a ja myślałam że wybuchnę jednak powstrzymał mnie Zayn, który akurat przyszedł z moją poranną kawą.

***
- Fran, Chris prosi cię do siebie.- był to Louis, który przerwał mnie i Loli w dość ważnej rozmowie o chłopakach. Zauważyłam jednak, że wyraz twarzy Loli zmienił się gdy Lou wszedł do pokoju. Zostawiłam tą dwójkę samych, gdyż najwyraźniej mają sobie wiele do powiedzenia a mnie i tak - tym razem nic nie zrobiłam - wzywa Chris do gabinetu. Szłam sobie korytarzem, nucąc jakąś piosenkę ostatnio usłyszaną przeze mnie, co nie okłamujmy się, było bardzo dawno.
Kiedy doszłam do gabinetu, drzwi były uchylone i już miałam wejść do środka gdy usłyszałam rozmowę El i Chrisa.
- Czemu nie mogę powiedzieć jej prawdy? Czemu nie mogę jej powiedzieć, że jest moją siostrą. Teraz kiedy to się stało, nie ma nikogo. Tylko nas ale o nas nie wie i myśl.. - przerwała na chwilę, gdyż ja kichnęłam i zrozumiała że ktoś jest pod drzwiami. To zadziwiające ale szpiegiem nie zostanę. Szybko oddaliłam się od drzwi na kilka kroków i ponownie zaczęłam iść w ich kierunku kiedy Eleanor wyszła z pomieszczenia. Gdy mnie zobaczyła od razu przybrała uśmiech na twarz i powiedziała
- O Fran, Chris już czeka. - otworzyła przede mną drzwi a następnie poszła w swoim kierunku zostawiając mnie sam na sam z dyrektorem placówki.
- No więc, wzywałeś mnie.- usiadłam na dobrze znanym mi parapecie wcześniej zrzucając z niego jakieś magazyny.
- Tak Francise, proszę usiądź.- mężczyzna powiedział to bez żadnych emocji w głosie. Moje przeczucie, że coś jest nie tak, zaczęło narastać.- Posłuchaj. Pamiętasz? Dziś miała odwiedzić cię matka.- na mojej twarzy na chwilę pojawił się uśmiech jednak natychmiast znikł.
- Tak pamiętam. Już przyjechała?- wstałam z parapetu i podeszłam do biurka chcąc spojrzeć mu w oczy, gdyż coś mi nie pasowało oraz dlatego że unikał by odpowiedzi.
- Nie, właśnie nie Fran, ale przyjechał do ciebie ktoś inny.- powiedział wymijając coś co miał zamiar powiedzieć. - Chodź ze mną.- po jego własnych słowach wstał i wskazał mi drzwi. Leniwie podniosłam się z krzesła, na którym usiadłam przed chwilą i podążyłam za nim. Szliśmy przez korytarz a niektórzy podążali za nami wzrokiem, gdyż nie na co dzień widzi się taki widok.
Weszliśmy do pokoju w którym stali dwoje mężczyzn. Jednego z nich rozpoznałam - Liam, jednak drugi kogoś mi przypominał ale nie do końca wiem kogo.
- Fran, dziś przyszedł cię odwiedzić twój wujek. - wujek? ja nie mam żadnego wujka... - To my zostawimy Was samych- powiedział Liam i razem z Chrisem wyszedł z pokoju.
- Witaj Fran.- jakim cudem on żyje?
- Co ty tu do cholery robisz?- prawie że wykrzyczałam do niego.
- Ciszej skarbie. Chcesz skończyć ja twoja matka? A nie czekaj i tak skończysz.- powiedział to z drwiną w głosie.
- Co.. co ty jej  zrobiłeś?- spytałam powstrzymując się od płaczu. Teraz wiem czemu Chris wymijał odpowiedzi.
- Ja? Nic. Powiedzmy że miała mały wypadek skarbie. Tęskniłaś? A nie czekaj. Teraz zabawiasz się z tym gliną.- powiedział i zaśmiał się. Jakim gliną do cholery? Facet zauważył zmieszanie na mej twarzy i odpowiedział mi jakby na pytanie.- Ach no tak, ty nic nie wiesz. Spokojnie dowiesz się wszystkiego w swoim czasie - mężczyzna przybliżał się do mnie a ja oddalałam się. Z każdym krokiem wiedziałam, że to nie ma sensu gdyż zaraz dotknę ściany czy innej cholery. I tak też się stało. Drzwi zatrzymały moją ucieczkę, już miałam je otworzyć kiedy mężczyzna przytrzymał je ręką i dzieliło nas zaledwie kilka centymetrów.
- Będziesz następna, skarbie.- jego usta dotknęły moich i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi.- a tylko komuś powiedz a zginą wszyscy.- powiedział i przyciągnął mnie do siebie udając miłość wujka i siostrzenicy. Odczepił się ode mnie, dopiero wtedy gdy do pokoju weszła Chelsea i oznajmiła
- Koniec wizyty.- nie chętnie powiedziałam do "wujka" Cześć a on miał na twarzy sztuczny uśmiech jednak w jego oczach było widać przebiegłość.
Szybko wyszłam z pokoju i chciałam pójść do Zayn'a jednak nie wiedziałam czy to jest dobry pomysł. Nicole też nie może o niczym wiedzieć, gdyż ma przed sobą całe życie. Ja nie. Ja już je przegrałam dawno temu. Teraz loteria znów wskazała "loser" Z rezygnacją poszłam w jedyne miejsce w tym budynku gdzie mogę być sama.

--------------------------------------------------------------------------
Tadam!
jest i oto nowy rozdział\, dramatyczny ale tak z grubsza o to zaczyna chodzić w blogu :) To taki prezent na dzień dziecka :) Więc najlepszego!
Pozdrawiam xoxo 

3 komentarze:

  1. Twój blog został nominowany do Liebster Award! Więcej informacji :
    http://jessandlola69.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dostałaś nominację do Liebster Award:)!
    Więcej informacji na: http://all-for-one-and-one-for-all-1d.blogspot.com/

    pozdrawiam
    ps. super rozdział na serio :) kocham :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Łożesz kurwa jebana mać. ;o
    To ten pedofil przyszedł do Fran? ;o ( Pedofil = ojczym )
    On chyba nie żył, ale nie wiem.. się uratował jakoś..? ;o
    On jej zabił matkę czy mi się tylko zdaje? ; o
    O w dupe i to on strzelił tym pistoletem?
    I jej też coś zrobi? ; o
    PISZ NASTĘPNY ♥
    - Nikola

    OdpowiedzUsuń